Ostatnio nie mam zbyt wiele czasu na pisanie w sieci, a widzę że czasami ktoś podpytuje mnie tu i tam. Lilith pytała co to za drań to ego, dlaczego tak męczy. Kasiczka też gdzieś mi przemknęło podpytywała o echo Basharaowe.
Odpowiem w jednym miejscu czyniąc mini wywód o tym jak ja to widzę w oparciu o to, co Bashar przekazuje.
Dla mnie to co gość opowiada to bardzo sensowne treści. Polecam jego wykłady.
Ego to Ty sama. Czyli każdy sam sobie kuku czyni.
Ego to nie drań. To że ego może być chore i zachowywać się jak drań, nie oznacza że jest draniem. Wtedy ego jest po prostu chore - tak to można by ująć (z jednej z perspektyw, bo zaraz użyję innej metafory - komputera).
Ego w wielkim skrócie to narzędzie. W zależności jak je wykorzystam, tak mi ono służy. Weźmiesz młotek chwycisz nieodpowiednio i sobie krzywdę nim zrobisz, a potem będziesz oskarżać młotek?
Ego można przyrównać do naszego osobistego super mega potężnego komputera. Dzięki niemu możemy doświadczać ziemskiej podróży. Bez niego nie możemy doświadczać ziemskiej podróży.
Jeśli ego jest draniem, to oznacza że siedzą gdzieś w nim programy które robią szkody. Coś jak wirusy. Ale to ja sam te wirusy stworzyłem/zaprosiłem do swojego wnętrza.
Programy to nasze przekonania.
Im więcej programów ograniczających, tym ziemska podróż jest bardziej pod górkę.
Bashar pięknie opowiedział o prawie przyciągania, co zresztą idealnie komponuje się z przekazem (z jego podstawą) Hicks'ów. A szło to tak:
Pierwsze założenie jakie należy poczynić to: człowiek posiada nadświadomość. Czyli taką boską centralę. Świadomość to jest ziemski podróżnik.
Centrala wibruje określonymi częstotliwościami. Wszystko w świecie emanuje określoną energią. Czyli jakości które wysyła nadajnik sprawiają jakie rzeczy są do niego przyciągane. A że centrala jest doskonała, to przyciąga same najwspanialsze sprawy. My stamtąd czerpiemy, jednakże nasze nasze przekonania trzymają na odległość to co najlepsze.
Idąc dalej - nasza centrala przyciąga najlepsze rzeczy, a te nie-najlepsze są odpychane. Jednakże nasze przekonania trzymają je w naszym zasięgu, w naszym doświadczeniu.
I te dwa akapity należy połączyć w całość
Bo my tu 3 część: nadświadomość, świadomość, podświadomość.
Czyli cały ambarans w tym, aby podświadomość nie miała ograniczajek, no przynajmniej jak najmniej
Czyli o co tak naprawdę chodzi?
O zmianę przekonań.
I tu kłania się basharowy efekt echa. Czyli kolejny puzel aby ujrzeć piękny obraz całości.
Pragnę mocno jakiejś tam rzeczy, niekoniecznie musi to być obiekt fizyczny, może to być partner, praca, stan ducha, zdrowia etc.
Mocno bardzo tego pragnę i dupsko mi wychodzi. Wciąż wydaje mi się, że świat robi mi specjalnie na złość. Dochodzi do sytuacji, gdy wręcz czuję się jak kretyn, z którego świat drwi. Czyli pokazuje mi obiekt mojego marzenia i potem szybko go zabiera.
Okrutna zabawa w kotka i myszkę, a ja wciąż się złoszczę. No bo jak tu się cieszyć? Najpierw sobie wizualizuję, afirmuję, robię mapy marzeń, gram w AB i czynię wszystko co tylko możliwe aby działać z pozytywnej strony życia, a potem świat mi taki numer wywija i wpadam w złość, irytację. No bo tak trzeba, bo to przecież jest niesprawiedliwe, to jest do bani...
Tak chyba najczęściej wyglądają ludzkie działania,
schemat w skrócie jest taki: marzę, jest mi dobrze, potem dupsko, no i jest mi źle. I w kółko się to kręci.
Czyli obiekt marzeń już był blisko, bliziutko, ale wziął się i zniknął. Bo tak mu kazałem...
Echo to wspaniała sprawa. Echo pokazuje, że w temacie naszego marzenia mamy szkodliwe wzorce, czyli przekonania. To jest jak kelner z tacą: masz tu chłopie temat do zmiany.
Dla mnie to wspaniały kelner
A jak zmienić przekonanie? Najprościej jak? Tu dodam, że kiedyś mnie to cholernie mocno bardzo nurtowało, latami szukałem tego sposobu, tego najprostszego. A jest on genialnie prosty. Zresztą nie raz o niego się ocierałem, czasami nawet mocno
Najprostszy sposób na zmianę przekonań to: wprowadzić nowe przekonania w miejsce starych.
Proste?
No to teraz jak to zrobić.
Pojawia się echo, czyli negatywna odpowiedź w stosunku do mojego marzenia.
W tym momencie nie złoszczę się, nie irytuję, nie płaczę, nie narzekam, lecz okazuję przeciwne uczucia. Niezłe co? Dla niektórych osób może to być wręcz niepojęte
Czyli okazuję zadowolenie, może i nawet wdzięczność za to co mnie spotkało, bo wiem, że świat działa perfekcyjnie, że marzenie mam na wyciągnięcie ręki.
Więc co robię?
Uwaga, uwaga, czymać się krzeseł, bo to jest niepojętność nad niepojętnościami
Zachowuję się tak, jakby to już miało miejsce. Czyli dziękuję za marzenie i ogarnia mnie spokojność.
O tym Bashar nie raz powtarzał, właśnie o wprowadzeniu w życie tych jakości, których pragniemy. Mam stać się człowiekiem, który posiada X. Czyli jak zachowuje się taki człowiek, jak chodzi, jak się ubiera, no i w końcu - jak się czuje.
Bo świat nie działa wg zasady: uwierzę jak zobaczę, lecz zobaczę gdy uwierzę.