Nicky napisał(a):Ale warunkiem jest ZAUFANIE i odpuszczenie, brak nacisku i obniżenie ważności. Jak tylko załapiesz o co w tym wszystkim chodzi i jak tylko wpadniesz choć raz w te 'odpowiednie' wibracje... to już poleci, zobaczysz, to tak jak z jazdą na rowerze. Tego się człowiek uczy raz i nigdy nie zapomina
Czyli to świadome odpuszczenie to nic innego jak zaufanie, że ktoś inny rozwiąże nasze problemy/spełni nasze marzenia? Ja w tym czasie mogę się zająć sobą, obejrzeć tv, zjeść coś dobrego, spotkać się ze znajomymi... Z jednoczesną wiarą w duchu, że wszystko będzie i tak po mojej myśli, prędzej czy póżniej?
Może głupie porównanie ale skojarzyło mi się: to jest tak jak zaufanie małego dziecka? Przykładowo dziecko chce zabawkę, marzy o niej, w końcu mówi o tym swojej mamie. I w tym momencie dziecko naturalnie odpuszcza, idzie się pobawić czymś innym, pograć w gry, cokolwiek... bo ufa i wierzy swojej mamie, że ona znajdzie w jakiś sposób pieniądze i mu tę zabawkę kupi?
Tylko nadal nie rozumiem jednej rzeczy bo spotkałam się z dwiema teoriami. W tym ostatnim stadium odpuszczenia - nadal mam w duchu wierzyć, że to coś już mam, że to coś jest w zasięgu mojej ręki? Mam się tym nie zajmować, nie myśleć o tym, ale jednocześnie czuć się lekko i spokojnie, bo WIEM, że to coś i tak dostanę? Nie ważne kiedy, domyślam się, że w odpowiednim dla mnie czasie. Ale mam nadal czuć się jakbym to już miała, jakby to było już załatwione?
Czy raczej mam się na nic nie nastawiać i przyjąć taką możliwość, że jednak mogę tego nie dostać, co jednak wcale nie oznacza dla mnie końca świata (na zasadzie: co ma być to będzie)?