Chciałabym abyśmy dzielili się tu wspólnie technikami, sposobami, metodami (zwał jak zwał) na przyciągnięcie miłości i ludzi ogólnie.
Nie bez powodu także nazwałam ten wątek MOTYWATORNIĄ.
Wielu z nas lubi sobie podyskutować na ten temat, dzielić się swoim doświadczeniem, dodawać energii czytając o udanych przyciąganiach innych osób albo po prostu sobie pogadać Jeśli ktoś ma pytania może je śmiało zadawać tutaj.
Niewielu z nas miało okazję być świadkami tych szczęśliwych nowin albo miało czas i chęci na kopanie w wątkach i postach (w samym dziale o prawie przyciągania jest kilkadziesiąt stron!). Pomyślałam więc, że taki wątek będzie świetnym rozwiązaniem. Zawsze możemy doładować naszą energię czytając przykłady przyciągnięć na których nam zależy, zmotywować się wzajemnie albo podnosić z dołków, jeśli takowe kogoś dopadną.
Załączam znalezione na tym forum przykłady. Mam nadzieję, że żadna z tych osób nie będzie miała nic przeciwko, że przytaczam ich wypowiedzi
UWAGA! Jeśli wynajdziecie jeszcze jakieś przykłady albo znacie takowe to podeślijcie abym mogła zamieścić je w tym poście (dobrze byłoby poprzez prywatną wiadomość wysłać link do postu). Najlepiej aby były one wszystkie zawarte w jednym miejscu żeby nie trzeba było ich szukać – tak będzie najprościej. To będzie taki nasz kop motywacyjny. Im więcej takich historii, tym większa motywacja. Im większa motywacja, tym większa energia. A jak większa energia to… przyciąganie! Zaczynajmy!
Kaplanka napisał(a):Otóż ja postanowiłam przyciągnąć konkretnego mężczyznę. Byłam wtedy w LO i zakochałam się w swoim nauczycielu - młody, przystojny, zaraz po studiach, tłumy wielbicielek, koleżanki też się podkochiwały w nim... On sympatyczny, serdeczny... zajęty, traktował nas jak uczennice. Spotykał się z pięknymi kobietami, modelkami. Na pierwszy rzut oka...zero szans.
Kiedy go trochę bliżej poznałam to byłam już przekonana, ze to miłość mojego życie (wiem, ze to brzmi jak egzaltacja nastolatki, ale ja tak wtedy myślałam..) Trudno mi było nawiązać z nim kontakt ze względu na dystans [n-l - uczeń], a dwa on miał mnóstwo znajomych a mnie trudno było się wkręcić w to towarzystwo, brakowało mi śmiałości i takich społecznych umiejętności.
Czytałam wówczas namiętnie potęgę podświadomości, nie był to dla mnie rodzinnie dobry czas + dojrzewanie i w sumie taka tematyka/ wizualizacje to była trochę ucieczka od świata. Postanowiłam, ze jeśli głęboko uwierzę, ze on jest mój, a tylko czekam na zamanifestowanie się tego faktu w rzeczywistości to tak się stanie. Przez dwa lata wizualizowałam sobie codzienne po nawet 2-3 h wieczorem, siebie i jego razem jako parę, powtarzałam afirmacje, krótkie, treściwe (np; miłość ....i tu imię ), pisałam to na kartkach, zapisałam ich setki, rysowałam nas najpierw osobno i zaraz obok w sercu trzymających się za ręce - tysiące zarysowanych stron, prowadziłam z nim wyimaginowane rozmowy... sprawiało mi to ogromną przyjemność, uspokajało, czułam radość oczekiwania, czekałam na te wieczory z afirmacjami... stało sie to nieomal moją obsesją i... nikomu o tym nie mówiłam (tylko mojej kuzynce,jest świadkiem dziś), nie rozpraszałam energii.
Doszłam do takiego stanu, ze kiedy widziałam go rozmawiającego, żartującego z innymi to we mnie był taki cudny spokój, nawet kiedy znajoma powiedziała, ze się zaręczył to pamiętam moją myśl wówczas " to nic, nie dojdzie do tego ślubu, spokojnie poczekam, to jeszcze nie nasz czas" i czułam spokój i taką błogą pewność, ze będziemy razem.
Rzeczywiście to co się działo w realu to był jak jakiś cud, niesamowite zbiegi okoliczności, okazje spadające z nieba, trochę pomagałam szczęściu, wykorzystywałam te sytuacje... dużo by było pisania o szczegółach wiec skupie się tylko na tym, ze rzeczywiście jakiś czas potem te zaręczyny zostały zerwane, potem spotykał się z inną kobietą, ale zupełnie byli niedopasowani charakterami i się związek rozpadł, to była też moja 4 klasa i ju końcówka, matura...zaczęliśmy się spotykać mniej więcej w tym czasie. Dziś jesteśmy małżeństwem, za niedługo 13 rocznica związku.. i to najszczęśliwsze 13 lat mojego życia:)
daydream19 napisał(a):LUDZIE! stało się!! Spotkałam meżczyzne moich marzen, z techniki!! dwa dni temu sie przez przypadek spotkalismy na mieście.. on mnie zaczepił bo pytał o godzine.. jak spojrzeliśmy sobie w oczy to od razu czułam ze to on... taki jaki chciałam.. wczoraj cały dzien z nim spedziłam, jestem taka szczesliwa ze to jest nie do opisania... spotkałam go!! i najśmiejszniejsze jest to ze ma wszystkie cechy jakie mówiłam w technice.. a napewno z wygladu i z charakteru niektore tez sie zgadzaja a na reszte musze poczekac aby powiedIec.. iiiii tak jak mówiłam w technice... jest milionerem... gdy zobaczyłam jego dom i po rozmowie z nimm gdzie wyszlo ze jest tym milionerem od razu wiedzialam ze to dzieki technice ze to ten ten jeden.. RÓBCIE TECHNIKE BO DZIALA! : :D:D:D:D:D:D:D:D:D
Dziekuje Wam dziewczyny!! robiłam technike poniewaz bardzo bardzo pragnełam faceta... znalazlam sie temu tutaj na forum, odnalzlam linka z Panią Wandą i od razu wiedziałam ze to coś dla mnie.. robiłam trzy tygodnie tą technike, dwa dni chyba nie robiłam przez to ze świeta i popiłam ale to nic nie szkodzi własnie jak z dwa max dwa dni sie nie zrobi w trakcie techniki zauwazyłam ze mam większe powodzenie u facetów i pojawiali się tylko tacy którzy mają coś z tych cech o które mi chodziło, ale mieli oni tylko jedną badz dwie cechy.. Miałam nawet taka sytuacja ze pisałam z pewnym chlopakiem, wiek 25 ( tak jak chcialam ) świetnie nam sie pisało ( to też mowilam na technice, abym sie z nim swietnie dogadywała ) i przyszlo nasze I spotkanie... pierwsza rzeczy ktora mi sie rzuciła w oczy to własnie jego oczy.. brązowe.. a ja w technice mowilam ze niebieskie oczy... od razu w sercu poczułam, oo nie to nie on.. mój ma niebieskie oczy a nie brazowe.. io fakt tylko nam sie pisalo fajnie, a na spotkaniu stwierdzilismy ze to nie to.. potem zaczełam pisanie z takim kolega który juz bardziej przypominał mi mojego idealnego, wiek , wzrotst, waga, oczy, wlosy.. wszystko pasowało... ale zas.. pojawily sie czynniki których ja nie chcialam i pomimo tego ze moze i coś poczułam do tego chlopaka w glebi serca wiedzialam ze to nie... az stwierdzilam ze nie moge obcesyjnie myslec kiedy spotkam tego idelanego i zaczelam myslec o swojej figurze i zrzuceniu paru kilo.. i na tym skupiłam całą swoją uwage.... az tego cudownego dnia szłam w centrum miasta ulicą i on mnie zaczepił... ten blask w oczach... wiedziłam od razu... zazartowalam nawet na samym poczatku, bo on mi sie zapytal czy abysmy sie nie znali wczesniej, on mnie skas kojarzyl a ja go, pomimo ze nigdy siebie wczesniej nie widzielismy,... i smiałam się ze jesli ma 190 cm, niebieskie oczy, ładny usmiech, singiel i jest milionerem to faktycznie się znamy.. i co się okazało... wszystko sie zgadza... ja w technice mówiłam, aby on mnie kochał a ja go, abyśmy byli sobą zachwyceni, mieli multum tematów do rozmów, abym czula sie z nim bezpieczna itp.. i tak jest... od paru dni żyje w bajce marzen.. moje marzenie się spełniło jedno z nich.. bo mam wiecej.. moja cenna rada? wiem po sobie ze po tych 3 tygodnia przychodzi zwatpienie, ale to jest taka proba od wrzechswiata czy jestesmy gotowi na tego partnera.. nie wolno sie poddc wtedy i zaczac myslec, ze nie ja nie zasluguje.. przeciwnie.. ja caly czas wierzylam.. jestem tego warta.. juz coraz blizej... i trzeba trzymac sie tgo co sie mowi z technice.. jesli chcecie blondyna to to ma byc blondyn... a nie ze spotkacie jakiegos bruneta i od razu sie zakochujecie i nie chcecie innego.. trzeba poczekac.. mnie to sie udalo naprawde szybko.. bo nie caly miesiac po technice a ja juz jestem szczesliwa przy jego boku,,
Anulkaaa27 napisał(a):Ja robilam ta technike w 2013 roku, 26 wrzesnia br. Wychodze za maz:) poznalismy sie kilka tygodni po technice:) pozdrawiam serdecznie:)!
Robilam dokladnie tak jak mowila przy czym nie myslalam ze musze miec kogos na teraz juz natychmiast zylam swoim zyciem nie skupiajac sie na partnerze( wtedy tez mialam szalony okres w pracy wiec bardziej sie skupialam na pracy) to bylo raczej na zasadzie pewnosci ze on tam gdzies jest a kiedy sie zjawi to juz kwestia czasu.
Ketamus napisał(a): Pracowałam nad tym długo, nas sobą, przekonaniami, robiłam technikę i udało się Jestem już ponad pół roku z moim idealnym partnerem i jest cudownie
Więc to jest tylko kwestia czasu wszystko się realizuje kiedy czegoś bardzo chcemy : )
Trzymajcie się ciepło : ))
lipstick napisał(a):Dzięki prawu przyciągania mam przy sobie osobę, która bardzo mnie kocha. I nie uwierzycie, ale wiem, ze go przyciągnęłam.
Poznałam go w liceum. Byłam bardzo zakompleksioną dziewczyną zupełnie niepotrzebnie, a on najprzystojniejszym chłopakiem z klasy, do którego każda wzdychała. Był wtedy w związku i nie rozstawał się ze swoją dziewczyną. Marzyłam o nim każdego dnia przez wiele miesięcy. Zasypiałam i wyobrażałam sobie znajomych,którzy nie wierzą w to, ze ejsteśmy razem. Czasem śmiałam się z tych moich wyobrażeń. Do tej pory nie wiem dlaczego to robiłam. Ale opłaciło się. On zupełnie nagle jak pod działaniem czarodziejskiej różdżki zaczął się do mnie zbliżać, jego związek się rozpadł. Zostaliśmy najlepszymi przyjaciółmi, a później parą i tak do dziś. Wcześniej nie było okazji by się widzieć. Po kilku miesiącach mojej wizualizacji zaczęłam przyciągać same sytuacje, gdzie mogliśmy się lepiej poznać.
vortexng napisał(a):Jeśli chodzi o faceta...
W wieku 20 lat byłam już jakieś trzy lata z moim pierwszym chłopakiem. Wiecie, pierwsza miłość, mega emocje, dramatyzm aż wylewa się drzwiami i oknami. Zero dojrzałości, ale naprawdę dobrze nam szło. Pewnego dnia jednak po dziwnych wydarzeniach powiedział, że to koniec. Bam i nagle z dnia na dzień zostałam SAMA. To Było dla mnie naprawdę jak koniec świata. KONIEC po prostu. Nagle jedyna osoba, która była mi tak bliska - odrzuciła mnie ot tak.
Znałam już wtedy PP ale dopiero poznałam Abrahamów, którzy wyjaśnili wszystko krok po kroku i pokazali mi jak rozumieć energię i w ogóle wszystko co z tym związane. Jak to działa. Więc uznałam, że jeśli mogę mieć wszystko, to chcę go z powrotem.
Po miesiącu wizualizacji, wkręcania innych że to tylko przerwa, zachowywania się jakby był przy mnie i intesywnego afirmowania - wrócił do mnie sam. To było najmagiczniejsze uczucie w moim życiu. Tak jakby cały Wszechswiat był tu i teraz dla mnie spełniając moje marzenie.
vortexng napisał(a):Ok, a ja przyszłam Wam napisać dalej historię jak to się wydarzyło, że jednak po tym jak się zeszliśmy w 2012 - ja postanowiłam rok później, że to nie jest to. Coraz więcej miałam wątpliwości, czułam, że mam zupełnie inne wajby, przekonania o świecie, aspiracje, podejście do wszystkiego - i zaczynało to boleć. Każdego dnia próbowałam zachować rewelacyjne samopoczucie ale nie potrafiłam poradzić nic na to, że za każdym razem gdy widziałam się z byłym - moje samopoczucie spadało jak Tupolew po zahaczeniu brzozy.
Uznałam, że jeśli mogę go przyciągnąć to i mogę... odepchnąć. Tylko, że jak wiadomo - nie ma czegoś takiego jak odpychanie - jesteśmy w świecie bazującym na przyciąganiu - więc od sierpnia 2013 roku zaczęłam coraz mocniej pragnąć i wkręcać sobie, że jestem singielką i chociaż bardzo się tego bałam (BARDZO) to czułam że OUT THERE czeka na mnie życie marzeń, w którym skutecznie przeszkadzała mi dołująca obecność ex. Że wiem wszystko o przyciąganiu i kreowaniu życia marzeń, że chcę je mieć i nie chcę settle for less. (wybaczcie te wtrącenia, ale po prostu uwielbiam angielski i czasami nie pasuje mi nic innego jak angielskie wyrażenie - poza tym nasłuchałam się tyle Abrahama, że czasami nie umiem znaleźć polskich odpowiedników i tylko te ang mi dobrze pasują.) Więc po prostu całą sobą zaczęłam zauważać znaki, że będę singielką. ALE deal był taki: to on zrywa - nie ja. Ja nie chciałam, bałam się, nie umiałam...bla bla bla... Dzisiaj bym pewnie umiała - wtedy wiedziałam, że on by mnie tak zmanipulował, że by pewnie mnie przekonał, że tak naprawdę chcę z nim być i że to w ogóle moja wina, że mam nawet takie myśli. Beka.
Zaczęłam widzieć wszędzie piątki (zainteresowałam się numerologią i wiedziałam, że piątka oznacza zmianę czyli... zostanie singielką), jak mi mówił, że za rok gdzieś pojedziemy to ja w myślach: ale przecież nie będziemy razem. Jak myślałam o połowinkach w zimie to myślałam, że pójdę na nie z kimś innym niż on etc. Pisałam o tym w zeszycie, byłam zafiksowana na tym punkcie i jak działo się coś niemiłego myślałam sobie: spokojnie, na pewno już niedługo to się skończy. Napisałam w zeszycie, że on się szczęśliwie zakochał w innej (nie chciałam go zostawiać tak samego nieszczęśliwego na pastwę losu - bożesz, jaka słodka byłam )
Pamiętam pewien moment jak siedziałam u niego rano i coś ogarniałam na uczelnię i uznałam, że... właściwie nie jest tak źle. Ostatecznie mogę z nim być. Wiecie - no może to był związek marzeń, no ale ogólnie jednak go kochałam i on mnie i było generalnie wporządku. (Tylko że ja nigdy nie chcę tylko ok, ja chcę zawsze najlepiej - dlatego nigdy nie zgadzajcie się na mniej niż zasługujecie ). No ale uznałabym tamten moment za moment odpuszczenia.
Potem przyszedł listopad i grudzień. I nagle z dnia na dzień przestał się do mnie odzywać. To było dziwne. Czułam się wyjątkowo niekomfortowo. Po tygodniu a przed moimi urodzinami nagle ze mną musiał porozmawiać. Przyszedł do mnie pewnego popołudnia i powiedział, że nie możemy być razem dłużej. Byłam zdruzgotana - chociaż tego chciałam. Kompletnie zapomniałam o swoich pragnieniach gdy miałam wysokie wajby i czułam się dobrze czyli byciu singielką.
Anyway. Najśmieszniejsze było to co się wydarzyło chyba dwa tygodnie później. Zadzwonił do mnie w środku nocy bo nie mógł spać (ja też, strasznie się bałam chociaż nie wiedziałam o co chodzi) i powiedział, że... zakochał się w mojej ówczesnej przyjaciółce.
W ciągi dwóch dni mój stary świat rozwalił się na drobne kawałki. Tego właśnie chciałam przecież. Jednak to, co zbudowałam kilka miesięcy później było tak wspaniałe, że absolutnie tego nie żałuję i gdybym zobaczyła co przeżyję będąc singielką to podniosłabym telefon, zadzwoniła do niego i powiedziała: cześć, zrywam z Tobą - i odłożyła słuchawkę i niewiele myśląc ruszyła przed siebie.
Dzisiaj to on jest tym złym i moja "była" jest tą złą a ja jestem zajebiście szczęśliwa i ich relacja nie robi na mnie żadnego wrażenia. Mam swój nowy świat. Kocham go
Nicky napisał(a):dawno temu spodobał mi się jeden fajny dziennikarz z TVP. Za każdym razem gdy go widziałam, myślałam sobie że musi być prywatnie bardzo sympatyczny, inteligentny, i że chciałabym go poznać bliżej. Ale oczywiście nie planowałam nic konkretnego, to były takie luźne myśli. Po jakimś czasie jeden kumpel wciągnął mnie do organizacji o charakterze społecznym/charytatywnym...zaczęłam tam działać, i okazało się że jest w niej także ten dziennikarz!! Byłam w szoku, to było pozytywne zaskoczenie. No i co się stało? Nie dość, że go poznałam to jeszcze:
a) współpracowaliśmy ze sobą na co dzień, b) spotykaliśmy się też prywatnie i przeżyliśmy razem chyba z kilkanaście wspaniałych imprez, na których bardzo dobrze go poznałam, polubiliśmy się i stał mi się bardzo bliski (jako przyjaciel) Oto PP!!!
No i zobaczcie, znów: jest konkretny facet? Jest. Pojawił się na zamówienie? Pojawił. I był całkiem z tego zadowolony. Tak więc znów, to chyba przeczy tej teorii o wolnej woli innych ludzi, że nie da rady przyciągnąć konkretnej osoby. Tu musi działać jakiś inny mechanizm... może to kiedyś odkryjemy??
maagdaa160 napisał(a):Ostatnio poznałam pewnego chłopaka, który jest podobny z twarzy do mojego kolegi. Od tamtej pory ten mój kolega jakoś krążył po mojej głowie za każdym razem jak widziałam tego chłopaka, to były myśli na zasadzie "On wygląda tak samo jak X" i "Ciekawe co tam u X" (bo nie widziałam tego mojego kolegi od roku...). I dzisiaj go spotkałam w BARDZO NIETYPOWYM miejscu, po roku zerowego kontaktu. Spotkanie było naprawdę niesamowite, bo ten mój kolega mieszka zagranicą, ale akurat dzisiaj wyjątkowo jest w Polsce w delegacji. Także tego
Stronger napisał(a):Pamiętam miałem kiedyś taką sytuację. Za wszelką cenę chciałem przyciągnąć konkretną osobę, ale nic z tego nie wyszło.(wtedy tak sądziłem)
Aż tu kiedyś czytałem jakiś sobie artykuł na internecie i było w nim imię tej osoby, od razu imię to przyciągnęło mój wzrok.
Jakaś przelotna myśl o tej osobie.
Efekt ?
Na drugi dzień stoję stoję sobie na przystanku i czekam na autobus, aż tu nagle przechodzi mi ta osoba przed oczami i sama pierwsza zaczyna rozmowę. W życiu bym nie przypuszczał, że akurat wtedy w tym miejscu i o tej godzinie tego kogoś spotkam, bo wtedy ten ktoś powinien być w pracy na drugim końcu miasta!
Zamurowało mnie, stałem jak wryty. Tym bardziej, że ledwo poznałem tą osobę.
maagdaa160 napisał(a):Ja Wam powiem, że należę do grona ludzi, którym udało się przyciągnąć konkretną osobę Zrobiłam to całkowicie nieświadomie, nie znając jeszcze wtedy PP. Po prostu podobał mi się pewien chłopak, a że byłam wtedy nastolatką to wieczorami oddawałam się przed snem marzeniom, że jesteśmy razem i takie tam. To były bardzo realne wizualizacje. Ubzdurałam sobie wtedy, że jesteśmy sobie przeznaczeni i naprawdę w to mocno wierzyłam. To była wiara granicząca z pewnością. Niestety oboje kończyliśmy szkołę i więcej mieliśmy się nie spotkać... więc ja w przypływie emocji wyznałam mu, że mi się podoba a on mnie wtedy pięknie odrzucił haha.
Jednak fakt, że jestem dla niego tylko koleżanką do mnie w ogóle nie przemówił nadal uparcie wierzyłam, że jest jakaś szansa. Jeszcze przez jakiś czas sobie wyobrażałam nas razem, po czym przestałam. Nadal coś do niego czułam, ale w moim życiu też się wtedy trochę pozmieniało, więc po prostu miałam głowę zajętą czymś innym (czyli wg PP odpuściłam nieświadomie). I po jakimś czasie on sam się do mnie odezwał I chciał się spotykać, zabiegał o te spotkania... Tak jakby nagle zmienił całkowicie zdanie. Niestety nie wyszło nam, ale głównie z mojej winy.
Nie przyciągnęłam związku z nim jak w moich marzeniach, ale przyciągnęłam jego. Myślę, że nawet istniała wtedy realna szansa na coś więcej, ale sama strasznie wtedy namieszałam... Trwało to wszystko kilka miesięcy. Od mojego wyznania do jego odezwania się do mnie minęły chyba 3-4 miesiące
Mrdurdix napisał(a):Opowiem Wam swoją historię, tak ku pokrzepieniu serc .
Kilka lat temu poznałem dziewczynę (I). Kiedy pierwszy raz na nią spojrzałem, pomyślałem sobie, ze fajnie byłoby mieć taką dziewczynę jak Ona. I nie czekając na dalszy rozwój wypadków, zacząłem ją podrywać . Całkiem dobrze nam się rozmawiało, rozumieliśmy się i widać było, że ta relacja się zacieśnia. Uwielbiałem w niej wszystko, poza jedną rzeczą. Nigdy nie wychodziła z inicjatywą rozmowy. Dopóki ja nie zacząłem, to ona się nie odzywała, choćby ją skręcało. Niestety, dowiedziałem się o tej cesze za późno. Pomyślałem, że pewnie nie jest aż tak zainteresowana, skoro sama się nie odzywa. I tak nasz kontakt się urwał. Ja poznałem inną dziewczynę(M), zostaliśmy parą. Mimo tego, postanowiłem odnowić kontakt z I, wiec napisałem, tak naprawdę sam nie wiedząc, czego się spodziewać. O dziwo zostałem ciepło przyjęty. Z rozmów z jej przyjaciółkami dowiedziałem się, że nadal jest we mnie zakochana. Ale miałem M, więc nic z tego. I tak minęło 2,5 roku, po których rozstałem się z M. Pierwszą osobą, która się o tym dowiedziała, była I. Ale wtedy sytuacja zmieniła się o 180*. Olała mnie, powiedziała, że nie będzie kimś do przyłożenia do rany, mimo tego, że ja wcale jej tak nie traktowałem. Zajmowała i nadal zajmuje szczególne miejsce w moim sercu. Ale cóż było robić, na siłę nic nie wskóram, więc nie zawracałem jej głowy. Ale sam, codziennie przed zaśnięciem wyobrażałem sobie, że jesteśmy razem. I naprawdę czułem wszystkie te emocje z nią związane. Wszystko. Kiedy jedna scena mi się znudziła, wymyślałem kolejną, która wywoływała podobne emocje... I tak to trwało kilka miesięcy. Któregoś dnia, wsiadając do autobusu, zauważyłem ją. Uśmiechnęła się tak słodko, że serce podeszło mi do gardła, ale nie dałem tego po sobie poznać (przynajmniej taką mam nadzieję ). Uśmiechnąłem sie tylko, powiedziałem cześć i zająłem swoje miejsce. Dwa dni po tym zdarzeniu pomyślałem sobie "A co mi tam, wolę kolejny raz dostać kosza, niż żyć w niepewności". To była bardzo dobra decyzja. Pojechałem do niej, porozmawialiśmy szczerze, powiedziała, że okropnie tęskniła, nie mogła zastąpić mnie żadnym facetem. Koniec końców zostaliśmy parą.
Widzicie więc, ja z uporem graniczącym z jakimiś psychopatyczymi predyspozycjami wyobrażałem sobie tylko ją i... dostałem tylko ją.
Teraz już nie jesteśmy razem, różnica charakterów. Mimo wszystko jest moją przyjaciółką, nie wyobrażam sobie, żeby zniknęła z mojego życia i jestem szczęśliwy z tego, jak to się potoczyło. Tak że trzymam kciuki za Was wszystkich. Próbujcie, bo gra JEST warta świeczki, jeśli Wy tak uważacie!
ilka napisał(a):Kto uważa, że miłosnego związku nie da się przyciągnąć, ten prawdopodobnie jest w błędzie.
Ja przyciągnęłam. Chciałam co prawda kogoś innego, a było to tak. Byłam kiedyś w związku, fajnym, zgodnym i szczęśliwym z pewnym, powiedzmy Tomkiem (imię oczywiście inne, a co!). No i tę zgodność i szczęśliwość uznaliśmy za stosowne zakończyć. W zgodzie oczywiście. Jednak po paru latach uznałam, że jednak taki spokojny Tomek to skarb i zamiast iść do niego, normalnie pogadać, bo też był sam, bez baby nowej, to ja prosiłam Wszechświat, Pana Boga i wszystkich świętych o Tomka. Zapomniałam tylko nazwisko podać. Prosiłam dość krótko, niezbyt namolnie, zapominając od czasu do czasu. No i przyszedł, sam, oczarował i pokochał. Dobrze, że ja tego nazwiska jednak nie podałam. Jesteśmy razem kilka lat. I jest fajnie. I szczęśliwa jestem
Black napisał(a):Uwaga - przykład na BŁYSKAWICZNE przyciągnięcie osoby
Dosłownie 5 minut temu pomyślałam o mojej przyjaciółce z którą pokłóciłam się 3 miesiące temu. Siedziałam i myślałam o tym, że mi jej brakuje, wspomniałam nasze wspólne chwile na studiach, najlepsze imprezy, chwile, wspólny wolontariat w radiu. Dosłownie 5 minut temu, przysięgam!
I co?! Właśnie do mnie napisała na facebooku! Jak tylko weszłam na ten portal i zobaczyłam, że mam nową wiadomość to od razu wiedziałam, że będzie od niej. Czułam to. I miałam rację
Historia przyciągnięcia się dwójki użytkowników naszego forum - Scarlett i FractalWarrior.
Ponieważ post z ich opisaną historią jest bardzo długi, załączam tylko link do niego. Zachęcam do zapoznania się:
http://www.abraham-bank.org/forum-pl/prawo-przyciagania-f3/przyciaganie-milosci-zwiazkow-i-ludzi-motywatornia-t1929-2450.html#p60420
WAŻNE ZEBRANE WĄTKI I POSTY
Przekonania jako fundament PP: http://www.abraham-bank.org/forum-pl/prawo-przyciagania-f3/fundament-pp-czyli-wewnetrzne-przekonania-t2002.html
Czym jest odpuszczenie: http://www.abraham-bank.org/forum-pl/prawo-przyciagania-f3/przyciaganie-milosci-zwiazkow-i-ludzi-motywatornia-t1929-2410.html#p60287
http://www.abraham-bank.org/forum-pl/prawo-przyciagania-f3/jak-zyc-w-niespelnionej-rzeczywistosci-t1912-30.html?hilit=odpuszczenie#p53310
http://www.abraham-bank.org/forum-pl/prawo-przyciagania-f3/przyciaganie-milosci-zwiazkow-i-ludzi-motywatornia-t1929-110.html?hilit=odpuszczenie#p54097
Wolna wola: http://www.abraham-bank.org/forum-pl/prawo-przyciagania-f3/ostatnie-slowo-w-kwestii-wolnej-woli-t1954.html
Metody oczyszczające, odblokowujące, odkreowujące:
Ho'oponopono ("hoponka"): http://www.abraham-bank.org/forum-pl/prawo-przyciagania-f3/fenomenalna-metoda-hoponka-t881.html
EFT: http://www.abraham-bank.org/forum-pl/prawo-przyciagania-f3/slyszeliscie-o-eft-t382.html
Metoda Sedony: http://www.abraham-bank.org/forum-pl/prawo-przyciagania-f3/metoda-sedony-t128.html
Zdania odkreowujące: http://www.abraham-bank.org/forum-pl/prawo-przyciagania-f3/przyciaganie-milosci-zwiazkow-i-ludzi-motywatornia-t1929-1420.html#p56434
http://www.abraham-bank.org/forum-pl/prawo-przyciagania-f3/pytania-kwantowe-t1816-30.html?hilit=odkreuje#p50269
Techniki, metody oraz koncepcje ułatwiające przyciąganie i pracę z podświadomością:
Pytania kwantowe: http://www.abraham-bank.org/forum-pl/prawo-przyciagania-f3/pytania-kwantowe-t1816.html
Transerfing: http://www.abraham-bank.org/forum-pl/prawo-przyciagania-f3/transerfing-t1623.html
Technika na przyciągnięcie idealnego partnera wg. Wandy Wegener: http://www.abraham-bank.org/forum-pl/prawo-przyciagania-f3/przyciaganie-milosci-zwiazkow-i-ludzi-motywatornia-t1929.html#p53866
Technika trzech tygodni: http://www.abraham-bank.org/forum-pl/prawo-przyciagania-f3/technika-trzech-tygodni-t693.html
Technika szklanki wody wg. Jose Silvy: http://www.abraham-bank.org/forum-pl/prawo-przyciagania-f3/szklanka-wody-t743.html
Technika sugestii nocnej wg. Jose Silvy: http://www.abraham-bank.org/forum-pl/prawo-przyciagania-f3/technika-sugestii-nocnej-silvy-nie-wegener-i-nie-partner-t1913.html
Wdzięczność (metoda Robbinsa): http://www.abraham-bank.org/forum-pl/prawo-przyciagania-f3/5-min-do-praktyki-wdziecznosci-w-prosty-sposob-t1916.html
68 sekund: http://www.abraham-bank.org/forum-pl/prawo-przyciagania-f3/68-sekund-t97.html
Wizualizacje: http://www.abraham-bank.org/forum-pl/prawo-przyciagania-f3/wizualizacje-t1963.html
Afirmacje: http://www.abraham-bank.org/forum-pl/prawo-przyciagania-f3/budowanie-i-stosowanie-afirmacji-t816.html
Kochani! Pamiętajmy, że nie ma czegoś takiego jak typowa, jedyna i właściwa technika na partnera. Jeśli wmówimy sobie, że przyciągniemy miłość stojąc codziennie o północy na jednej nodze to tak się stanie bo w to uwierzymy. WIARA jest kluczem każdej metody, każdej techniki, każdego sposobu. Sami musimy wybrać co jest dla nas najlepsze, w czym najlepiej się czujemy. Pamiętajmy, że to przecież chodzi o NAS - naszego podejścia, naszej energii, naszych wibracji, naszego nastroju. W związku z tym zapraszam do forumowej Biblioteki Prawa Przyciągania, gdzie zostały zamieszczone linki do wszystkich wspominanych tutaj (i nie tylko tutaj) metod, technik, sposobów i instrukcji dotyczących Prawda Przyciągania oraz pracy z podświadomością: http://www.abraham-bank.org/forum-pl/prawo-przyciagania-f3/biblioteka-prawa-przyciagania-t1464.html