przez Lambar » 21 lut 2013, o 12:22
1. Wersja bajkowo-reporterska
Stoję przed lustrem.
Widzę krzywą ponurą minę.
Cholerka, ale ona jest paskudna! Trzeba ją zmienić! Chcę widzieć uśmiechniętą buzię!
I czekam, i czekam, i czeeeeekam.
Ale to czekanie jest męczące. Szok jakie to strasznie przygnębiające, pewnie mi na słowo nie uwierzycie.
A do tego jeszcze ta mina jakby paskudniejsza się robi!
No kiedy wreszcie ta mina się zmieni żebym mógł się uśmiechnąć!
Nie usmiechnę się wcześniej, to najpierw lustro musi mi uśmiech pokazać!
2. Wersja umysłowo-fizjologiczna
Efekt "echa" można różnie opisywać. I każdy opis będzie dla mnie dobry, jeśli "zagra mi on w duszy".
Czyli przykładowo echo mogę tak opisać:
- Lustro pokazuje obraz z opóźnieniem.
Każde lustro tak działa i nie myślę tu nawet o tym lustrze metaforycznym. Nawet lustra fizyczne pokazują obraz z opóźnieniem.
Zmiana musi nastąpić we mnie, aby lustro pokazało tą zmianę. A póki co widzę zatroskanego nieboraka. Nic nie da tupanie nóżką, smucenie się. Za to efekt pojawi się, gdy każdorazowo przeglądając w lustrze obraz nieboraka, uśmiechnę się, podziękuję, że kiedyś był sobie nieborak i dalej działać będę z uśmiechem na twarzy.
- Gdy zapragnę zmian pojawia się demon, który nie chce abym coś w życiu zmienił. Ten demon to siedlisko strachu, stąd też będzie on za wszelką cenę bronił swojej pozycji stosując różne strachliwe sztuczki, abym nie podążał w kierunku zmian.
Demon z choinki się nie urwał, sam go wyhodowałem, karmiłem go różnymi strachliwymi emocjami i mam teraz takiego przysłowiowego psa ogrodnika, ale tym ogrodnikiem niestety jestem ja.
Demon to nie jest podrzutek Kowalskiego, to jest część mnie.
Demona można zmienić i z bestii stanie się piękna. Do tego potrzeba cierpliwości, czułości, tolerancji.
- Gdy zapragnę zmian pojawiają się różne bolesne okoliczności wskazujące, że moje marzenie jest trudne do zrealizowania, a czasami wręcz jest ono utopią.
Tak przynajmniej mógłbym pomyśleć obserwując wydarzenia. Jednakże te wydarzenia są aktem łaski dla mnie.
Oto dostałem na tacy pokazane zaognione miejsca, które muszę zmienić, aby marzenie zaistniało. W innym przypadku moje życie dalej będzie wyglądać jak wyglądało.
Bolesne wydarzenia symbolicznie pokazują fałszywe przekonania, które zalegają gdzieś w moim umyśle.
Gdy dostałem po krzyżu mogę powstrzymać biadolenie, podrapać się po głowie i zadać pytanie: jakie przekonania w sobie noszę, że doświadczam takich wydarzeń?
Obojętnie jak konkretna odpowiedź się pojawi i w jakiej będzie ona formie, tu postępuję podobnie do poprzednich punktów.
Podsumowując
można z tych różnych opisów wyciągnąć taki sam sposób działania:
- zaprzestanie narzekania, złoszczenia, żalenia, marudzenia itd.
- uświadomienie sobie, że jest problem, że za tą sytuację jestem ja odpowiedzialny, nikt mi na złość nie robi, to ja sam sobie stworzyłem takie warunki
i to może trwać ułamek sekundy bo:
- zaraz za tym przychodzi możliwość zmiany postępowania
a tu ogólnie chodzi o wyrażenia pozytywnego stanu wnętrza
i można różnie działać, w każdym bądź razie wyrozumiałość i akceptacja dla siebie to jest wręcz podstawowa podstawa.
____________
Sekret mistrza - zawsze mam wybór, czy będę się tym przejmował, czy też nie.