Wiem wiem, to już było. Zrobiłam restart więc i wątek nowy. Jestem w drugim tomie. Zaczęłam od wahadeł, wręcz ich wypatruję i mam radochę z procesu, nawet jak dam się sprowokować. Kuszą mnie też świadome sny. Kilka razy dziennie czepiam się rzeczywistości pytając, czy aby na pewno jest prawdziwa. Ciekawe, kiedy się uda. Spontaniczny świadomy sen miałam raz i latałam w nim więc rzecz jest warta zachodu.
Zeland mnie ujął bo pisze z jajem, a miewałam problemy z przebrnięciem przez lektury typu Tole, Hay a nwet Hicks, no i ogólnie przez tematykę wewnętrznego dziecka, uleczonych zranień, wszystkich ludzi, którzy rodzą się dobrzy itp.
Naszedł mnie dziś pomysł na cel, trochę go sobie wyobraziłam, a choć naprawdę chcę go osiągnąć, nie umiałam wykrzesać z siebie żadnych emocji przy tym. Wszystko odbyło się dziwnie beznamiętnie, w stanie tuż po drzemce. Wyobraziłam sobie też przestrzeń wariantów, i jak światło urzeczywistnienia kieruje się w stronę założonego scenariusza. I choć mi zależy, za cholerę nie umiem się przejąć tym, czy się uda czy nie.
Wdrażam też, choć na razie niesystematycznie, hoponkę i EFT, bo w nich "coś jest".