Nie wiem, czy mozna podciągnąć to pod 68 sekund, ale sytuacja była taka, że bardzo pozytywne mysli przyciągnęły kolejne, a te przyciągnęły miłe zdarzenia.
Miałam wizyte u adwokata - nie miłe wydarzenie, ale było jednak bardzo miłe... Może dlatego, że poszłam tam po znajomości i byłam inaczej potraktowana. Na odchodne pan adwokat zrobił mi wykład o... pozytywnym mysleniu i było wesoło... Tak mnie tym uradował, że wyszłam cała w skowronkach. Po chwili idę do parkomatu. Nie mam drobnych i nie mam mozliwości rozmienienia pieniędzy. Parkomat stoi daleko od auta. Ulica pusta bez sklepów. Ale ja stoję...patrzę w pusty portfel i zamieram w bezruchu... Zero myśli w głowie...Nie zastanawiam się skąd wziąść pieniądze...Jakbym była w próżni. Trwa to chwilę. Nagle mój 3 -letni synek mówi: "Mamusia, masz tu pieniążki" ... Włożył palce w otwór w parkomacie, gdzie wypada reszta, a tam było 3 złote!!!!!!
Poczułam to co czuje sie, gdy TO zadziała... Niesamowite.
Po chwili wchodzę do kwiaciarni. Małę pomieszczenie, ale przemiła obsługa, wesoła właścicielka...i zaczyna się. Że mam piękne imię, że panie o tym imieniu są cudownymi kobietami itp. Zauważyłam frezje, moje ulubione kwiaty-pomyślałam. A tu pani padając mi zamówiony bukiet mówi: "Proszę, a to dla pani" i daje mi piekną frezję...ot tak sobie...
Ta wizyta u adwokata wywołała u mnie tak miły nastrój, że miałam tylko dobre myśli i czułam, że każde kolejne są też dobre, a potem już co chciałam to małam, sprawdzało się to o czym pomyślałam... te 3 zeta w parkomacie mnie rozwaliły...