Strona główna projektu   |   Wejście do gry   |   Forum PL

NAJBARDZIEJ NIEWIARYGODNE/INSPIRUJĄCE HISTORIE Z PP


doświadczenia, sukcesy i przemyślenia

Re: NAJBARDZIEJ NIEWIARYGODNE/INSPIRUJĄCE HISTORIE Z PP

Postprzez Kaplanka » 8 maja 2013, o 16:19

Ktoś pytał na priv co w tym czasie gdy ja wizualizowałam mieszkanie robił mój przyciągnięty mąż :) Otóż był przeciwny kupowaniu czegokolwiek na kredyt, wiec sama się starałam jw. Potem przyznał, ze miałam rację i niesamowitą intuicję bo zaraz po zakupie, ceny poszybowały jeszcze bardziej w górę, no i potem razem już je właściwie spłaciliśmy.

Niesamowita historia tym razem ze strony Metod Silvy. Jest tam jeszcze kilka robiących wrażenie, np list od Pani u której zdiagnozowano stwardnienie rozsiane czy innej Pani, która przyciągnęła męża, zamożnego Niemca - lekarza
link do tej opowieści: http://silva.alpha.pl/index.php/287/partner-zyciowy/ i zobaczcie ta Pani naprawdę mieszka i pracuje w Niemczech: http://www.med-kolleg.de/arzt/zahnarzt/186.html

Walka z rakiem

Szanowni Państwo!

Pragnę poinformować o efektach zdrowotnych osiągniętych przy pomocy Metody SILVY.

W dniu 06.09.2001r. w Instytucie Medycyny Morskiej i Tropikalnej, Zakład Rentgenodiagnostyki PRACOWNIA MAMOGRAFII, przy ul. Powstania Styczniowego 9b, w Gdyni, w wyniku przeprowadzonych wielostronnych badań specjalistycznych stwierdzono u mnie ponad wszelką wątpliwość występowanie guza piersi prawej o średnicy 4 mm.

Nie trudno wyobrazić sobie rozpacz, którą to spowodowało, bowiem mam 51 lat życia i uważam, że powinnam jeszcze następne drugie tyle przeżyć!
Rozpoczęłam przygotowania do operacji tego śmiercionośnego guza (raka) piersi. Równolegle zintensyfikowałam ćwiczenia Metody SILVY, koncentrując się na usunięciu we własnym zakresie raka piersi. (Jestem słuchaczką kilku seminariów związanych z Metodą SILVY, przeprowadzonych pod kierunkiem wykładowcy mgr psychologii Pana Andrzeja Wójcikiewicza z Kanady na przestrzeni ostatnich 3 lat w Trójmieście przez Tego wspaniałego wykładowcę.)
Dnia 26 września 2001r., więc w 20 dni od wykrycia guza udałam się ponownie do Instytutu Medycyny o którym mowa na wstępie, w celu usunięcia guza.
Przed operacją ponownie przeprowadzono badanie……………
Okazało się, że guz zniknął! Nastąpiła remisja!
Lekarze byli w szoku, zadając sobie pytania, jak się to stało?
Jak to możliwe, że guz zniknął?
Skoro naukowo przy pomocy najnowocześniejszej techniki ponad wszelką wątpliwość, 20 dni wcześniej stwierdzono jego istnienie!!!!!
(Na marginesie wspomnę, że posiadam wyniki tychże medycznych, naukowych badań, przeprowadzonych przy pomocy najnowocześniejszego sprzętu w tej dziedzinie.)
Z uwagi na to, że w Polsce jest bardzo zły stosunek do metod niekonwencjonalnych w medycynie, nic im (lekarzom) nie powiedziałam o prowadzonych intensywnie ćwiczeniach SILVY, obawiając się kpin lub docinków.
Dzielę się jedynie z Państwem moim ogromnym sukcesem, albowiem zawdzięczam go Metodzie SILVY.
Nie jest to jedyny mój sukces osiągnięty przy pomocy Metody SILVY.
Rozpoczęłam uczęszczanie na seminaria Metody SILVY gdy od ponad ośmiu lat skutkiem permanentnie powtarzających się intensywnych zapaleń tęczówki obu oczu, zaczęłam tracić wzrok. Dodam tylko, że jestem członkiem Polskiego Związku Niewidomych. Stosując konwencjonalne, wszechstronne leczenie oraz Metodę SILVY od 3 lat, stan mego zdrowia uległ znaczącej poprawie.
Co prawda występujący już u mnie ubytek wzroku, możliwość widzenia nie poprawiła się lecz nastąpiło zatrzymanie u mnie choroby oczu.
Od dłuższego już czasu nie występują u mnie stany zapalne oczu, które to każdorazowo powodowały pogorszenie stanu zdrowia mojego wzroku.
Osiągniętą poprawę przypisuję i łączę ze stosowanymi systematycznie ćwiczeniami, których nauczyłam się na seminariach Metody SILVY (w Trójmieście, pod kierunkiem Wykładowcy Pana mgr psychologii Andrzeja Wójcikiewicza z Kanady), z zachowaniem równolegle konwencjonalnych metod leczenia okulistycznego.
Serdecznie pozdrawiam!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Kocham Was Wszystkich!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Gdynia, dnia 4 listopada 2001r.- Joanna Zinkiewicz.


tekst pochodzi ze strony; http://silva.alpha.pl/index.php/282/walka-z-rakiem/

Dodam, ze techniki Metody Silvy to głównie techniki wizualizacji, bardzo podobne do tego czego uczymy się w ramach pp.

pozdrawiam serdecznie:)

Kaplanka
 
Posty: 128
Dołączył(a): 21 lut 2012, o 17:32
Podziękował(a): 19 razy
Otrzymał(a) podziękowań: 47 razy

Re: NAJBARDZIEJ NIEWIARYGODNE/INSPIRUJĄCE HISTORIE Z PP

Postprzez magicmind » 19 maja 2013, o 10:09

Historia nie z naszego forum ale myślę ,że kazdy powinien poznać

Jedna chwila może zdruzgotać życie, ale wiara i nadzieja mogą je odbudować. Doświadczył tego Morris Goodman. Po wypadku miał już nigdy nie wstać z łóżka. A on od ćwierć wieku chodzi na własnych nogach i uczy innych, jak wielką siłę ma pozytywne myślenie!

Jego życie dzieli się na przed i po 10 marca 1981 roku. Zanim nastąpił ten dzień, był zadowolonym z siebie sprzedawcą polis ubezpieczeniowych. Należał do stowarzyszenia amerykańskich milionerów, miał ogromny dom, kilka samochodów i nie bardzo wiedział, na co wydawać pieniądze.
„Kup samolot” – doradzili koledzy. Morris miał licencję pilota, więc szybko stał się właścicielem małej sportowej maszyny. Pewnego dnia zadowolony z siebie usiadł za sterami, by przetestować nowy nabytek. Gdy podchodził do lądowania, silnik zaczął gwałtownie tracić moc. Przestały też działać przyrządy naprowadzające.
– Zdążyłem pomyśleć: spadam, to koniec, umieram! – wspomina Morris. – Poczułem ból tak potworny, że nie ma słów, by go opisać. Krzyczałem i płakałem. Hałas mnie ogłuszył. Samolot uderzył o płytę lotniska. Zobaczyłem ręce ludzi, którzy wyciągali mnie z wraku. Wyszeptałem: „Skąd tu tyle krwi?”. Potem zapadła ciemność.

Nieruchomy jak mumia
Goodman miał zmiażdżony kręgosłup, uszkodzony rdzeń kręgowy, przełyk, przeponę, złamany pierwszy i drugi kręg szyjny. Lekarze stwierdzili, że stan jest tak ciężki, iż prawdopodobnie nie przeżyje nocy. Morris miał jednak 35 lat i silny organizm. Zwyciężył.
– Obudziłem się w białym pokoju – wspomina. – Chciałem coś powiedzieć, ale głos uwiązł mi w gardle. Byłem podłączony do respiratora, który za mnie oddychał. Z gardła wystawała mi sonda dostarczająca jedzenie. Ciało zupełnie mnie nie słuchało, byłem całkowicie sparaliżowany! Lekarz miał łzy w oczach, gdy mówił swojemu pacjentowi, że medycyna czasem jest bezradna. Goodman przeżył, ale miał przed sobą perspektywę spędzenia reszty życia nieruchomy jak mumia.
– Poczułem się najbardziej samotnym i nieszczęśliwym człowiekiem na świecie – mówi dzisiaj. – Miotałem się pomiędzy wściekłością, bezsilnością a przygnębieniem. W moim żałosnym stanie nie mogłem nawet popełnić samobójstwa. Wspominałem swoje beztroskie, radosne życie. Dlaczego skończyło się tak nagle? Kilka dni wcześniej uprawiałem sport, chodziłem na przyjęcia, cieszyłem się wykwintnymi posiłkami w drogich restauracjach. A teraz byłem na łasce obcych ludzi. Pewnego dnia ktoś przyniósł mi magnetofon z kasetą nagraną przez Ziga Ziglara (to amerykański pisarz i mówca uczący pozytywnego myślenia i osiągania wyznaczonych celów – przyp. red.). Zacząłem jej słuchać i zastanawiać się, co jest ważniejsze: moje chore ciało czy umysł? Przypominałem sobie ludzi, którzy osiągnęli coś dzięki sile woli. I wtedy moja dusza poczuła się lepiej, bo wyznaczyłem sobie cel. Morris, mrugając powiekami i wskazując w ten sposób poszczególne litery alfabetu, oznajmił swoim zdumionym bliskim: – Wyzdrowieję i wyjdę ze szpitala na Boże Narodzenie!

Czlowiek Cud
Rodzina i lekarze wzruszyli ramionami. Myśleli, że Goodman łudzi się fałszywą nadzieją. On jednak nie przejmował się tym. W dzień i w nocy wizualizował siebie jako zdrowego człowieka. Wyobrażał sobie, że samodzielnie chodzi, oddycha, je. Nie dopuszczał smutku, zwątpienia ani wątpliwości. Głęboko wierzył, że wszystko dobrze się skończy.
– Jakiś głos w mojej głowie powtarzał w kółko: „Oddychaj głęboko, oddychaj głęboko” – wspomina. – Pewnego dnia poczułem, jak przez moje usta wpływa powietrze. Całe konsylium lekarzy zastanawiało się, co robić. Podjęli decyzję, by odłączyć mnie od respiratora. Pierwszy samodzielny wdech i wydech był dla mnie dowodem, że mam rację.
Morris codziennie ciężko pracował razem z rehabilitantem. Aż wreszcie zaczął ruszać palcami stóp, dłoni, potem wolno przesuwać kończyny. Po miesiącu samodzielnie przełykał.
– Dzisiaj każdemu radzę, żeby docenił, jak smaczne są ziemniaki, marchew i chleb – mówi. – Bo każdy człowiek może cieszyć się jedzeniem. Nie tylko ten, który był karmiony za pomocą sondy.
W dzień Bożego Narodzenia podjechał wózkiem inwalidzkim do drzwi szpitala. Z trudem podniósł się i bardzo wolno, ale o własnych siłach przeszedł przez drzwi na ulicę. Powrót do pełnego zdrowia zajął mu kilka kolejnych lat. Chodził na rehabilitację i ćwiczył pozytywne myślenie. Dzisiaj jedynym śladem po wypadku są kłopoty z wymową niektórych głosek.
Po opuszczeniu szpitala Morris był oblegany przez dziennikarzy. W prasie nazwano go „Miracle Man” (Człowiekiem Cudem). Dostawał wiele listów od ciężko chorych ludzi. Wszyscy prosili, żeby im poradził, jak wyzdrowieć.
– Na własnej skórze doświadczyłem tego, co można nazwać cudem – wyjaśnia Goodman. – Dysponuję świadectwem lekarskim mówiącym, że mój stan „nie rokuje nadziei wyleczenia i jest beznadziejny”. A jednak mam się dobrze, chodzę, biegam. Mój przykład może przekonać największych niedowiarków, że w życiu wszystko jest możliwe.
Przez długi czas Morris odpisywał na listy, które płynęły z całego świata. Doradzał ludziom, żeby przede wszystkim wierzyli w uzdrowienie. W końcu postanowił napisać książkę o swoich przeżyciach. Zatytułował ją „The Miracle Man”.
– Przestało mnie interesować spędzanie czasu w drogich restauracjach, sprzedawanie polis, kupowanie modnych gadżetów – mówi. – Postanowiłem pomagać tym, którzy stracili wiarę i siłę. Zacząłem prowadzić warsztaty i uczestniczyć w spotkaniach, na których rozmawiałem z ludźmi. Najważniejsze, co miałem im do przekazania, zamyka się w sześciu słowach: „Człowiek staje się tym, co myśli”.

Jeszcze jedna próba
Morris się zakochał i w październiku 1990 roku wziął ślub z Cathy. Oboje mieli wspaniałe marzenia i plany na przyszłość. Ale los zgotował im jeszcze jedną próbę.
– Pewnego dnia poczułam zgrubienie na piersi – opowiada Cathy Goodman. – Okazało się, że mam raka. Pomyślałam, że skoro Morris wyzdrowiał „siłą woli”, to mogę i ja. Uwierzyłam z całego serca, z całym przekonaniem, że jestem już wyleczona. Każdego dnia mówiłam: „Dziękuję za wyzdrowienie”. Patrzyłam na siebie tak, jakby w moim ciele nigdy nie było raka. Oglądałam w kółko zabawne filmy. Nie mogłam sobie pozwolić na jakikolwiek stres, bo wiedziałam, że jest jedną z najgorszych, niszczących emocji. Wyzdrowiałam po trzech miesiącach!
Dziś Goodmanowie odwiedzają kościoły różnych wyznań, spotykają się z kadrą dużych firm i zwykłymi ludźmi. Morris w nieodłącznym kowbojskim kapeluszu, Cathy w skromnej, podkreślającej figurę sukience. Mówią bardzo proste rzeczy: że zawsze trzeba mieć nadzieję, modlić się i dużo się śmiać. Czy więcej potrzeba do szczęścia?

magicmind
 
Posty: 5550
Dołączył(a): 28 lut 2013, o 18:55
Podziękował(a): 1027 razy
Otrzymał(a) podziękowań: 1657 razy

Re: NAJBARDZIEJ NIEWIARYGODNE/INSPIRUJĄCE HISTORIE Z PP

Postprzez sayori » 19 maja 2013, o 14:17

Dla mnie techniki Silvy sa dopelnieniem PP. To kilka bardzo przydatnych narzedzi, aby osiagnac swoje cele.
Avatar użytkownika prawo przyciągania
sayori
 
Posty: 258
Dołączył(a): 4 lut 2013, o 10:50
Podziękował(a): 3 razy
Otrzymał(a) podziękowań: 12 razy

Re: NAJBARDZIEJ NIEWIARYGODNE/INSPIRUJĄCE HISTORIE Z PP

Postprzez magicmind » 1 cze 2013, o 06:00

Dante
W zeszłym roku wizualizując sobie fajne miejsce w które chciałbym pojechać, moje myśli zabrały mnie do Hiszpanii na wybrzeże Costa Brava, niedaleko Barcelony Bawiąc się wyobraźnia, zobaczyłem siebie jako barmana na Beach barze, miałem czystą, jasną wizje jak to będzie wyglądało.

Myślę sobie no wszystko elegancko, tylko szkoda, że to tylko mój mały day dream - po czym odpuściłem/zapomniałem, nie nastawiając się w ogolę na przyciągnięcie takiej historii.

Po jakimś czasie(około pół roku), wchodząc na moją pocztę uczelnianą zobaczyłem maila, coś mnie tknęło żeby go otworzyć - zwykle tego nie robię traktując niechciane info jako spam. Tym razem było inaczej otworzyłem, a tam oferta praktyk zagranicznych w Hiszpanii - coś mnie pchnęło, żeby zgłosić swój akces, zbytnio nie licząc na wyjazd.

Oczywiście w tym momencie nie kojarzyłem faktu, że pół roku wcześniej wizualizowałem sobie Hiszpanie...

Po tygodniu dostałem odpowiedz, że zostałem wytypowany na wyjazd do Hiszpanii. Zgadnijcie gdzie? Tak Tak na Costa Brava 60 km. od Barcelony. . Mam do wyboru pracę jako kelner lub recepcjonista w hotelu albo barman na Beach barze . Po jakiejś chwili dostaje info. że niestety została tylko jedna opcja... na barze

Po przyjeździe, zwiedzając miejscowość naszła mnie myśl: chwila, chwila, wszystko to wygląda jakoś tak znajomo. Ten bar i to wybrzeże już gdzieś widziałem. . Po jakimś czasie siedząc na plaży przypomniałem i skojarzyłem sobie moją wizualizacje - byłem w szoku, poczułem ogromną wdzięczność - niesamowite uczucie, okraszone łzami szczęścia.

Mnóstwo fantastycznych ludzi, cudowne i niezapomniane wakacje.

magicmind
 
Posty: 5550
Dołączył(a): 28 lut 2013, o 18:55
Podziękował(a): 1027 razy
Otrzymał(a) podziękowań: 1657 razy

Re: NAJBARDZIEJ NIEWIARYGODNE/INSPIRUJĄCE HISTORIE Z PP

Postprzez magicmind » 16 cze 2013, o 07:15

dreamday19
KAZDY Z WAS MA TĄ SAMĄ MOC CO JA.. a jest nią wiara i pewnosc w to co wierzymy.... pisząc tutaj na forum ze już miesiąc czekacie , mylicie ze jest dobry rozwiazaniem? czy nie powinniscie byc teraz w miejscach gdzie mowiliscie w technice> czy własnie teraz nie powinniscie pomoc sobie? wyjsc z domu, gdziekolwiek... nawet na glupi spacer samemu.. siedzenie w domu nic wam nie da.... pytanie sie tutaj o szczescie i milosc tez nic wam nie da... otwórzcie się na tą milosc! otwórzcie sie na tych partnerów z techniki.. oni są blisko was.. sami ich przyciągliscie do siebie a wiec nie odpychajcie ich teraz... otwórzcie serca po prostu badzcie szczesliwi, miejcie dobry humor, badzcie pewni ze to WY JESTESCIE WARCI MILOSCI... i prosze was, nie pytajcie jak to zrobic.. kazdy z was wie w glebi serca co zrobic... porozmawiajcie sami ze sobą... na kazdego działa co innego... ale to wiara czyni cuda.. i dopoki nie uwierzycie ze coś posiadacie bedziecie wziąc tego "czegos" szukac... a chyba nie o to nam w zyciu chodzi?
dla przykladu z zycia ode mnie.. widziałam ostanio swoją suknie ślubną marzeń... taką jaką zawsze chciałam... od razu jak ją zobaczyłam wyobraziłam siebie w niej, w nocy wyobrazałam siebie w niej tuż pod ołatrzem, to jak wszyscy mi mówią że mam śliczną suknie... pojechałam wczoraj tam do sklepu sukień ślubnych... z moją przyszłą tesciowa i mama i moja siostra bardzo ją chciałam ale była zbyt droga, moja tesciowa powiedziałą że mi ją kupi.. ale ja nie chciałam... nie chce tak aby rodzice mojego narzeczonego wszystko placili, powiedziałam sama sobie ze sama znajde na nią pieniądze.. dziś rano dostałam sms od moje dawnej kolezanki jeszcze z liceum ze wyslala mi na konto bankowe 4,6 tys bo w liceum miała wypadek samochowy i wtedy ja jej pozyyczylam a dzisiaj rano mi oddałą... 4,6.. tylko kosztuje moja suknie ślubna.. od razu z mamą po nią pojechałam.... przypadek? dla wiekszosci pewnie tak, ale ja mam wiare w to ze moge miec co tylko chce i kiedy chce.. ja i moja wiara potrzebowałysmy JEDNEGO DNIA na to!! na 4,6 tysiąca... mam swoją cudowną suknie ślubną....
a wiec i wy uwierzcie w wasze marzenia! uwierzcie i POCZUJCIE TO!! i nie zastanawiajcie sie czy hmm moze jeszcze nie teraz, albo ze za wczesnie, za pozno!! nie!~!!! TERAZ JEST WASZ CZAS! kreujcie wasze zycie...

magicmind
 
Posty: 5550
Dołączył(a): 28 lut 2013, o 18:55
Podziękował(a): 1027 razy
Otrzymał(a) podziękowań: 1657 razy

Re: NAJBARDZIEJ NIEWIARYGODNE/INSPIRUJĄCE HISTORIE Z PP

Postprzez magicmind » 23 lip 2013, o 08:05

ilka
Słuchajcie, ja chyba, a wręcz na pewno znalazłam swoją metodę na odpuszczenie. A właściwie zastosowałam ją bezwiednie. Potrzebne były łzy, przerażenie i ogromne inne z tym związane emocje. Mój tata jest bardzo chory. Trafił nagle do szpitala, a ja 300 km od domu rodzinnego, z chorobą lekką, ale zakaźną, więc nawet pojechać do niego nie mogłam. I jak to bywa w takiej oto chwili wpadłam w rozpacz, bo dowiaduję się, że tata jest już w stanie agonalnym. Rozumiecie rozpacz, prawda? Wasza bliska osoba żegna się z tym światem, a wy nie możecie być blisko. Kombinowałam, żeby jechać, ale tata nie miał żadnej odporności, byle katar mógłby go zabić, więc ja się do tego dobijani nie chciałam przyczyniać, ale tak bardzo chciałam go zobaczyć. I wyłam, wciąż wyłam.... z bezradności....Wreszcie osuszyłam na chwilę łzy i poleciałam do kościoła. Zaznaczam, że z tym moim praktykowaniem, to dobrze przez lata nie było, ale "jak trwoga, to do Boga". Zaszyłam się w cichutkiej kaplicy Wieczystej Adoracji Najświętszego Sakramentu i powiedziałam "Panie Jezu, pomóż mi, daj Tacie zdrowie, zostaw go tutaj, bo jest nam potrzebny, bo mam popsuty rower (o rowerze zaraz wam opowiem, to symbol). Ty wiesz co robić, ja nie wiem, więc oddaję Ci sprawę, działaj. Daję Ci za to wszystkie dni bez papierosa, do póki on żyje. Nie handluję z Tobą, ale chcę Ci dać coś trudnego ode mnie, coś co ma wartość". I tak sobie w tej ciszy prosiłam bezgłośnie, aż nagle zabrakło mi już sił nawet na myślenie. Zrezygnowałam z gadania i proszenia. Nie że zwątpiłam, ale właśnie zrezygnowałam. W tym momencie poczułam ulgę, ale tak mocno, że coś jakby wyszło ze mnie i dało spokój. Wróciłam do domu, jak otępiała. Potem zadzwoniłam do taty, ktoś usłużny przyłożył mu telefon do ucha, bo on nie miał siły nawet mówić. Powiedziałam tylko "zobaczysz, że rano poczujesz się lepiej. Zadzwoń do mnie rano". I co? Godzina 6.40 następnego dnia, dzwoni tatuś i szczebiocze, że coś by zjadł, że czeka na śniadanie, a te kroplówki, to mogliby wreszcie zabrać. Ordynatorka oddziału, pielęgniarki, inni lekarze przecierali oczy, pytali co się stało. Sąsiad z sali powiedział, że w nocy tata westchnął dziwnie, a potem zaczął zmieniać się na twarzy. Nagle. Po prostu zrobił się jakiś żywszy, jak po zabiegu kosmetycznym, a potem zaczął nawet smacznie pochrapywać. A tata na to wszystko z uśmiechem"ja nie wiem, co się stało, córka jakoś załatwiła". Ano załatwiła. Oddała w dobre ręce, ale oddała naprawdę. Po raz pierwszy w życiu zawierzyła Górze i w postaci ulgi dostała potwierdzenie złożenia zamówienia.
W tej chwili nadal chodzę sobie do tej Kaplicy, ale jakoś te prośby nie chcą ze mnie wychodzić. Jakoś tak samo ze mnie wypływa tylko dziękowanie. Ale wiem już, że wszystko w życiu jest cudem, a na ten cud wszyscy mamy wpływ.

A z rowerem to było tak:
Jest taka bajka-niebajka, o starym człowieku, który dogorywa w szpitalu. Jest chory na wszystko, na co tylko można chorować, bardzo słaby i zniechęcony. Lekarze nie dają mu już szans na przeżycie. Jego lekarz prowadzący schodząc z dyżuru, nawet na swój sposób pożegnał się z pacjentem, nie wierząc, że ten dociągnie do następnego dnia.
Tymczasem rano dziadek wstaje z łóżka, pakuje swoje klamoty i twardo gdzieś się wybiera. Porobiono mu badania. Kurczę, facet prawie zdrowy! Nikt nie wiedział jakim cudem. Ktoś go wreszcie zapytał co się takiego wydarzyło, skoro dzień wcześniej zamierzał umierać. Pacjent z uśmiechem "nic takiego. Był u mnie wczoraj wieczorem mój wnuczek i powiedział: dziadku musisz wrócić do domu, rower mi się popsuł".

magicmind
 
Posty: 5550
Dołączył(a): 28 lut 2013, o 18:55
Podziękował(a): 1027 razy
Otrzymał(a) podziękowań: 1657 razy

Re: NAJBARDZIEJ NIEWIARYGODNE/INSPIRUJĄCE HISTORIE Z PP

Postprzez LadyLady » 23 lip 2013, o 08:19

Już chyba wspominałam, że zwiedziłam całe USA. Moja technika , raz chyba przykleilam na mapie marzeń jakieś 1 miasto w stanach, i jedynie raz pomyślałam że byłoby fajnie pojechać. I zapomniałam całkiem na parę lat, ani jednego kroku nie wyknałam, żeby to osiągnąć, ani nie miałam na to ciśnienia:) po prostu tak się trafiło :D I nie pojechałam tam do pracy, tylko samo zwiedzanie:)
LadyLady
 
Posty: 673
Dołączył(a): 29 paź 2012, o 09:47
Podziękował(a): 8 razy
Otrzymał(a) podziękowań: 117 razy

Re: NAJBARDZIEJ NIEWIARYGODNE/INSPIRUJĄCE HISTORIE Z PP

Postprzez M3chocolate » 24 lip 2013, o 16:30

Mnie natomiast udało przyciagnac sie niesmawite wydarzenia.
Nie znałam PP wtedy i mocno wierzyłam od pójscia do szkoly tańca to co sobbie wymysliłam ,ze sie stanie.

hehe ,jak na to patrzę to wszystko dziło sie tak jak ja chciałam. Naprawdę :D

Teraz jak sobie to przypominam co sobie myślałam,poprstu o tym zapomniałam i zajelam sie pasją .

Teraz chce za rok pojechac na jakis fajny oboz tanca i spotkać miłosć swojego zycia od pierwszego wejrzenia

Wiem ze to mozliwe ,bo tak było jakis czas temu i własnie wszystko sie rozgrywało jak ja chcialam.

Pewnie sobie ukształtuje w głowie jak chce ,żeby wygladał mój pierwszy obóz :D



Plus dzisiaj mój brat kupil mi chipsy jakie chcialam :D Nie powiedzialam mu nazwy firmy ani smaku tylko sobie pomyslalam i wala . Nawet ostrość sie zgadzala :D

Wszystko tak sie zgadzało
M3chocolate
M3chocolate
 
Posty: 1105
Dołączył(a): 13 lis 2012, o 18:14
Podziękował(a): 43 razy
Otrzymał(a) podziękowań: 19 razy

Re: NAJBARDZIEJ NIEWIARYGODNE/INSPIRUJĄCE HISTORIE Z PP

Postprzez latte » 29 lip 2013, o 19:16

Kochani, nie uwierzycie!!
Spełniło się jedno z moich marzeń, które spisałam jakiś czas temu w zeszycie.
Była to bodajże technika 3 tygodni spisywania marzeń i odpuszczenie. Później w wieczór, kiedy miał miejsce Wielki Trygon, ponownie spisałam te marzenia i spaliłam kartkę. Ale mniejsza z tym. Nieważne jaka technika się tu sprawdziła, ale.. dostałam pracę!!!!!!!!!! :D I co najdziwniejsze- w miejscu mojego zamieszkania (gdzie o pracę stosunkowo trudno) i to dosyć niezłą jak na początek! Czyli tak jak chciałam. Nie wiem jakim fartem, bo w ogóle się tego nie spodziewałam...wysłałam swoją aplikację ot tak, bez żadnych nadziei. Po prostu wysłałam i olałam całą sprawę.
To niesamowite! :)
Z nadzieją czekam teraz na spełnienie kolejnych, bo wierzę, że się wkrótce spełnią :)

edit: Przepraszam, chyba w złym wątku umieściłam ten post. Nie tu miało być, a teraz nie mogę przenieść :/
Imagination is everything. It is the preview of life's coming attractions.

latte
 
Posty: 249
Dołączył(a): 24 gru 2012, o 00:19
Podziękował(a): 25 razy
Otrzymał(a) podziękowań: 10 razy

Re: NAJBARDZIEJ NIEWIARYGODNE/INSPIRUJĄCE HISTORIE Z PP

Postprzez M3chocolate » 30 lip 2013, o 08:43

latte napisał(a):Kochani, nie uwierzycie!!
Spełniło się jedno z moich marzeń, które spisałam jakiś czas temu w zeszycie.
Była to bodajże technika 3 tygodni spisywania marzeń i odpuszczenie. Później w wieczór, kiedy miał miejsce Wielki Trygon, ponownie spisałam te marzenia i spaliłam kartkę. Ale mniejsza z tym. Nieważne jaka technika się tu sprawdziła, ale.. dostałam pracę!!!!!!!!!! :D I co najdziwniejsze- w miejscu mojego zamieszkania (gdzie o pracę stosunkowo trudno) i to dosyć niezłą jak na początek! Czyli tak jak chciałam. Nie wiem jakim fartem, bo w ogóle się tego nie spodziewałam...wysłałam swoją aplikację ot tak, bez żadnych nadziei. Po prostu wysłałam i olałam całą sprawę.
To niesamowite! :)
Z nadzieją czekam teraz na spełnienie kolejnych, bo wierzę, że się wkrótce spełnią :)

edit: Przepraszam, chyba w złym wątku umieściłam ten post. Nie tu miało być, a teraz nie mogę przenieść :/



Ale co dokladnie robilaś?
M3chocolate
M3chocolate
 
Posty: 1105
Dołączył(a): 13 lis 2012, o 18:14
Podziękował(a): 43 razy
Otrzymał(a) podziękowań: 19 razy

Poprzednia stronaNastępna strona


« Powrót do Prawo przyciągania na codzień


Kto przegląda forum prawo przyciągania

Użytkownicy przeglądający ten dział: Alexa [Bot], Majestic-12 [Bot], Yahoo [Bot] i 17 gości