Ilka- ze mną to było tak: bardzo zafiksowałam się na leczeniu niepłodności. Lekarze - ci polecani, ci najlepsi, kosztowali swoje. Jednocześnie interesy zostały niedopilnowane, kilka dużych umów przeszło koło nosa i nagle.. Bach. 25 tysięcy złotych na minusie. Ale jak to?
Pomyślałam sobie "trzeba to zmienić!" i zaczęłam pracę nad sobą i swoimi przekonaniami. Na początku myślałam, że przecież nie mam żadnych blokad, że mam sukcesy i że rozumiem PP, no komu ma się udać, jak nie mi?poprosiłam więc wszechświat o pięć milionów złotych (bo dlaczego nie?
)
Lotto było dla mnie tylko jedną z otwartych ścieżek, bo pracowałam twice as hard, ruszałam wszystkie możliwe znajomości, aby pieniądze wprawić w ruch.
No ale, lotto. Posyłałam kupony, sprawdzałam.. I wielkie rozczarowanie. Bo wygrane były, ale to nie była suma, o którą prosiłam. I wiesz, do czego doprowadziłam? W momencie sprawdzania kuponu byłam rozczarowana. Trójka? 24 złote! A ja byłam nimi ROZCZAROWANA. Chciałam więcej, szybciej, najlepiej już! Rozumiesz, gdzie robiłam błąd? Nie umiałam odpuścić. To był taki okropny czas, gdzie pytania kwantowe nie przynosiły w ogóle ulgi, gdzie wszystko stawało mi kamieniem w żołądku.
Trzeba mi było przerwy, a potem pracy nad sobą od samego początku. Dopóki będziesz analizować i myśleć "te niedobre pieniądze nie chcą do mnie przyjść, a przecież wizualizuje i robię wszystko dobrze", to Twoja podświadomość będzie testować Twoją cierpliwość.
Trójka? Super! 24 zł na pyszną kawę w CostaCoffe! Czwórka? Świetnie, 120 zł na rozpieszczanie się! Nic? Ale ktoś wygrał! Świetnie, pieniądze są tu, krążą, mnożą się!
Potem nagle nastał taki szalony czas, że nie było czasu zaglądać do kolektury. Posyłałam kupony jak mi się przypomniało, na kilka losowań do przodu, gdzie była okazja. Nie myślałam wówczas w ogóle o pieniądzach, a tym bardziej o ich braku. Po długim okresie niepewności zastój w firmie zniknął, pojawiały się kolejne zlecenia, ktoś sobie przypomniał, że jest mi winien środki..
A żeby to wszystko zaczęło się dziać, żebym była dzisiaj w tym miejscu, w którym jestem, musiałam zrozumieć, że ja tych pieniędzy z lotto nie potrzebuję. Nie ma we mnie desperackiego pragnienia, nie uzależniam od nich swojego bytu. Owszem, nadal zadawałam pytania, odkreowywałam, bo weszło mi to w nawyk, bo czułam się lekko, radośnie, bo mogłam odesłać wątpliwości. Praca nad sobą przestała być trudna, kiedy zaczęłam chcieć, a nie musieć.
Ciężko to wytłumaczyć i ubrać w słowa wszystkie uczucia, to, co się działo po drodze. Nawet nie czytam tego posta przed wysłaniem, bo jak zacznę poprawiać to już całkiem się pogubicie przy czytaniu
Motywacja jest tym, co pozwala Ci zacząć. Nawyk jest tym, co pozwala Ci wytrwać.