
Debatujmy, dyskutujmy, pytania też są mile widziane. Wklejajmy jakieś historie gdzie za pomocą PP przyciągnięto awans, ulubioną pracę, założony biznes czy jakąkolwiek karierę.
No to czas start

maagdaa160 napisał(a):No dobra czas na moją historięwczoraj tu pisałam o świadomym odpuszczaniu w wielkiej dla mnie sprawie, nie sądziłam jednak, że tak szybko będą efekty
![]()
![]()
Bo to marzenie się spełniło, właśnie dzisiaj!!!!
Ogólnie sprawa wygląda tak, że właśnie skończyłam studia i szukam pracy. Mam za sobą jakieś rekrutacje do kilku firm... Niestety w mojej branży normą są rekrutacje kilkuetapowe, więc to wszystko zajmuje dość sporo czasu. Po dwóch takich rekrutacjach byłam baaaardzo sfrustrowana brakiem odpowiedzi. Pewnego dnia nadszedł kryzys, a po kryzysie doszłam do wniosku, że CO MA BYĆ TO BĘDZIE. Zależało mi na pracy szczególnie w jednej firmie, wierzyłam że dostanę tam pracę, ale nie dawali mi odpowiedzi... Uznałam, że już nie mam tam szans, pewnie mnie nie chcą. Nie ukrywam, że było mi przykro.
Odpuściłam sobie tę firmę totalnie... Pogodziłam się z tym, że pracy tam nie dostanę, haha podobnie jak moja kuzynka (ta od medycyny, której przypadek już opisywałam w tym wątku) zaczęłam dostrzegać dobre strony takiej sytuacji. Wyrzuciłam sobie tę firmę z pamięci, po prostu przyjęłam za pewnik, że mnie nie chcą
Przy okazji właśnie zmniejszyłam ciśnienie na pracę w ogóle, stwierdziłam że przecież mam kasę, nie brakuje mi niczego... Więc powinnam się cieszyć czasem wolnym, bo jeszcze się napracuję w życiu. A studia skończyłam bardzo dobre, więc GDZIEŚ pracę na pewno znajdę.
I słuchajcie... dzisiaj dostałam pracę w tej firmie, w której chciałam pracować! Tam gdzie myślałam, że mnie nie chcą. Po prostu nagle, ni stąd ni zowąd kiedy myślałam, że to już pozamiatane... Jak jakiś cud![]()
Generalnie to spełniło się moje marzenie. Dostałam pracę taką, jaką właściwie zawsze chciałam mieć - odkąd zaczęłam studia. Za pieniądze jakie sobie wymyśliłam.
Po prostu.... jestem szczęśliwa
Aha i jeszcze dodam - jeśli chodzi o to marzenie, to nie wizualizowałam w ogólepo prostu chciałam mieć pracę dobrą, stabilną i dobrze płatną. I wierzyłam, że tak będzie. Nie wizualizowałam sobie siebie w biurze czy coś
To było po prostu marzenie, że tak chcę i tak będzie. Ale praca w moim zawodzie zawsze kojarzyła mi się z czymś pozytywnym, także myślę że tutaj emocje odegrały dużą rolę. Dopóki się frustrowałam brakiem odpowiedzi to stwarzałam nadmierny potencjał. Ale kiedy w końcu wyluzowałam - dostałam piękny prezent
Rumba napisał(a):Ja jestem przekonanam, że dzięki PP zdobyłam nową pracęKilka lat temu ukończyłam Technikum Hodowli Koni. Pragnęłam wtedy pracować bezpośrednio z tymi zwierzętami. Jeżdżę konno od dziecka, więc to było moim marzeniem od dawna. Niestety po dkoniec 4 klasy zaczęłam mieć poważne problemy zdrowotne związane z kręgosłupem. Kilka miesięcy byłam przykuta do łóżka, a lekarze zapowiadali , że o pracy przy koniach mogę zapomnieć. Zaczęłam pracować jako sekretarka w firmie transportowej, ale konno jeździłam nadal
Mimo to w głębi duszy nadal marzyłam o pracy związanej z moją pasją. Niekoniecznie w stajni, gdyż zdrowie nadal by na to nie pozwoliło, ale przynajmniej w "tym kierunku"
Po około 2 latach dostałam telefon od dawnego trenera, że wybiera się na Kurs Przodownika Turystyki Jeździeckie (za darmo!) i zwolniło mu się jedno miejsce
Okazało się, że w tym samym czasie miałam już wykupione bilety na wycieczkę do Irlandi. Mimo wszystko zrezygnowałam i postanowiłam pojechać na Kurs
To dało mi jeszcze więjkszą nadzieję o zrealizowaniu planów dotyczących pracy
Rodzice byli wściekli, ponieważ pieniadze za bilety poszły w błoto, ale ja przepraszałam ich i tłumaczyłam, ze ten Kurs jest dla mnie sznasą i wierzę, ze dzięki niemu zdobędę inną pracę
Przeżyłam szok gdy miesiąc po zakończeniu kursu odebrałam telefon z propozycją pracy nad Projektem Szlaków Konnych
Bez zastanowienia rzuciłam pracę sekretarki i od ponad 6 miesięcy pracuję na tym stanowisku
Dostałam pracę, o którą "prosiłam" - brak wysiłku fizycznego, ale w kierunku związanym z jeździectwem
Taka ot moja historia
latte napisał(a):Kochani, nie uwierzycie!!
Spełniło się jedno z moich marzeń, które spisałam jakiś czas temu w zeszycie.
Była to bodajże technika 3 tygodni spisywania marzeń i odpuszczenie. Później w wieczór, kiedy miał miejsce Wielki Trygon, ponownie spisałam te marzenia i spaliłam kartkę. Ale mniejsza z tym. Nieważne jaka technika się tu sprawdziła, ale.. dostałam pracę!!!!!!!!!!I co najdziwniejsze- w miejscu mojego zamieszkania (gdzie o pracę stosunkowo trudno) i to dosyć niezłą jak na początek! Czyli tak jak chciałam. Nie wiem jakim fartem, bo w ogóle się tego nie spodziewałam...wysłałam swoją aplikację ot tak, bez żadnych nadziei. Po prostu wysłałam i olałam całą sprawę.
To niesamowite!![]()
Z nadzieją czekam teraz na spełnienie kolejnych, bo wierzę, że się wkrótce spełnią
Nicky napisał(a):NIE planować, zaufać swojej podświadomości i wszechświatowi że wszystko będzie ok.
Ja wiedziałam, że muszę odejść z dawnej firmy (po ponad 8 latach...) już na początku listopada 2014.
Żeby było śmieszniej, taki obrót sprawy z jednej strony mnie zszokował, ale z drugiej tak jakby spodziewałam się tego, bo od paru dobrych miesięcy już myślałam o tym, że czas coś zmienić w swoim życiu, męczyłam się w tamtej pracy, byłam zdołowana i taka jakaś zmęczona wszystkim. Od paru miesięcy zatem idąc do pracy wizualizowałam sobie, że pracuję w super miejscu, w nowym budynku, w ładnym otoczeniu, a także że idę do pracy bez stresu, wesoła i radosna. Częściowo to spełniło się w tej mojej "starej" pracy, zaszły jakieś drobne zmiany typu: zmiana stanowiska i pokoju w którym pracowałam, dwie podwyżki, i tak dalej... ale to wciąż było za mało, ja wciąż czułam że nadchodzi COŚ większego.
No i nadeszłoJak grom z jasnego nieba spadła na mnie wiadomość że za 3 miesiące MUSZĘ mieć nową pracę, muszę zrobić cokolwiek - bo odchodzę z tej starej.
Na początku też - tak jak Ty, zrobiłam poważny błąd, ponieważ założyłam sobie trzy rzeczy:
1) że muszę w określonym czasie znaleźć coś nowego, najlepiej do grudnia 2014... (oczywiście nie znalazłam)
2) że powinnam szukać nowej, dobrej pracy w innej firmie (ten plan się nie powiódł - nic ciekawego nie znalazłam)
3) ale że nie powinnam nastawiać się na swój biznes (bo: brak środków na rozkręcenie itp.!)
Po trzech miesiącach wylądowałam z: własnym biznesem, otoczona przekochanymi ludźmi którzy mi pomogli, i totalnie zszokowana że to wszystko się tak potoczyło, bo ja to sobie zaplanowałam zupełnie inaczej, i kompletnie nie przewidziałam takiego rozwoju wypadków![]()
![]()
A więc wyszło mi to, co skreśliłam na samym wstępie. Szok!!!
Wniosek z tego taki: nie trzymaj się kurczowo własnych planów. Jeżeli coś dziwnego się dzieje, nie tak jak trzeba, to mimo wszystko płyń z prądem, daj się ponieść fali i temu co przynosi świat. Obserwuj też znaki... one czasem dużo mówią, tylko my ich nie dostrzegamy.
Daj sobie pomóc innym ludziom - czasem odtrącamy naprawdę fajne rzeczy, chowając się we własnej skorupie.
Każdy człowiek pojawia się w naszym życiu z jakiejś przyczyny, po coś. Uważnie się przyglądajmy ludziom którzy nas otaczają! SZCZEGÓLNIE tym którzy NAGLE wyrastają jak spod ziemi: pojawiają się po latach... albo są nowo poznani.
Wszystko, każdziutki szczegół może mieć znaczenie