Opowiem jak pracą z podświadomością pomogła zdobyć mieszkanie.
Było to parę lat temu. Zamarzyłam, żeby mieć trzypokojowe mieszkanie w centrum niedużego miasta w którym mieszkam. Problem polegał na tym, ze : nie miałam pieniędzy i kupienie mieszkania w naszym miasteczku było bardzo trudne [ to był czas gdy ceny mieszkań gwałtownie szybowały w górę i nikt nie sprzedawał bo to się nie opłacało, po drugie blisko dużego atrakcyjnego miasta i mnóstwo atrakcji..., a poza tym nic nowego się tutaj nie budowało - zresztą do tej pory nie budują tutaj nowych osiedli] No i większość mieszkań tutaj to 1 lub dwupokojowe. Rozlepiałam nawet ogłoszenia przez dwa lata, że jestem zainteresowana kupnem [mimo, ze nie miałam kasy], ale nikt się nie odezwał. Kiedy pojawiły się pierwsze ogłoszenia o sprzedaży pobiegłam do banku. Kredyt był moja jedyna możliwością. Byłam zaraz po studiach, średnia praca no i nie miałam zdolności kredytowej - tzn miałam na kawalerkę.
Zaczęłam wówczas prace z podświadomością. Codziennie wprawiałam się w stan półsnu/ głębokiego relaksu i wyobrażałam sobie moje M3 ze szczegółami
Cieszyłam się tym mieszkaniem, czułam, ze jest moje, było mi z tymi fantazjami dobrze, spokojnie, błogo. Miałam taka wewnętrzna pewność, ze jest i jest moje. To było moje główne zajęcie w tej kwestii, odpuściłam banki, ogłoszenia.
Po jakimś czasie [około roku] moja znajoma doniosła mi, ze jej znajoma rozmawiała ze swoimi sąsiadami, którzy mają poważny problem. Otóż jakiś czas temu kupili dom, zapłacili połowę kasy za niego i umówili się, ze drugą połowę zapłacą jak sprzedadzą mieszkanie, które obiecali córce znajomych. Ta ostatnia starała się o kredyt. Facet się zgodził zaczekać. Okazało się, ze dziewczyna zwodziła właścicieli, bank nie przyznał jej kredytu, a właściciel domu się zdenerwował i dał sąsiadom 2 tygodnie na spłatę drugiej części. W panice i pospiechu chcieli sprzedać mieszkanie. Jak tylko usłyszałam skontaktowałam się z nimi, powiedziałam, ze kupię, znajomy pomógł szybko załatwić mi kredyt. Niestety [tzn na szczęście
] nie był duży - powiedziałam wprost właścicielom, ze nie dostane większego kredytu... a oni mimo to zdecydowali się sprzedać:) Po dwóch tyg piękne 3 pokojowe mieszkanie w centrum było moja własnością i co więcej kupiłam je w super cenie [ trochę większej niż wówczas kosztowały kawalerki]
Ostatnio edytowano 22 lut 2012, o 14:10 przez Kaplanka, łącznie edytowano 1 raz