Ja z kolei uważam, że CHYBA (!) reinkarnacja istnieje, bo gdyby nie istniała i gdyby okazało się, że to tylko "ślepy los" sprawia, że rodzimy się np. w kraju ogarniętym wojną, albo w rodzinie patologicznej, albo w rodzinie milionerów... no to trochę bez sensu, to jest wówczas element pewnego rodzaju CHAOSU. A przecież wiemy, że wszystko we wszechświecie ma swój sens, że chaosu nie ma, i co za tym idzie nie ma przypadków. A zatem i nasze narodziny w takiej a nie innej rodzinie, w tym a nie innym mieście, w tym a nie innym ciele itp...
nie mogą być przypadkiem. Skoro nie mogą być przypadkiem, to znaczy że były zaplanowane. A ponieważ SAMI jesteśmy twórcami naszej rzeczywistości, to SAMI też musieliśmy zaplanować gdzie się narodzimy prawda? No nikt za nas tego nie zrobił. Po coś, w jakimś celu to się stało. Jak dla mnie, jedynym wytłumaczeniem jest reinkarnacja i konieczność powtarzania/doświadczania różnych rzeczy. Jak nauczymy się jednego, to idziemy dalej. A jeśli się nie nauczymy, to sami sobie wyznaczamy kolejne lekcje, kolejne doświadczenia.
Ale tu też istnieje pewne ryzyko i pewne pomieszanie teorii, bo teoria PP nie zgadza się z teorią o reinkarnacji: bo skoro dusza zaplanowała sobie, że urodzi się w biednej rodzinie w pewnym konkretnym celu, to co JEŚLI zaplanowała również całe życie w biedzie? I co, jeśli cokolwiek ta osoba zrobi żeby się wyrwać z biedy, to nic nie da bo jej dusza uparcie będzie powracać do doświadczeń biedy? Na zasadzie: "wracaj, gdzie się pchasz... masz doświadczyć tego i tego, koniec, kropka!!!"
No i przyznam że te dwie teorie mi się kłócą, i Anielka ma w pewnym sensie rację ciągle i ciągle powracając do tych podstawowych rzeczy, podstawowych zrębów naszego świata, naszej rzeczywistości. Mamy 100% wpływ na rzeczywistośc czy nie mamy? Nasza dusza, podświadomość, Wyższe Ja czy jakkolwiek to nazwiemy na pewno ma, ale co jeśli nasza dusza/Wyższe Ja zaplanowała sobie coś innego niż nasz umysł?
Można się zakręcić, prawda...?
Ja w pewnym momencie po prostu przestałam te kwestie rozkminiać i skupiam się na tym, co mogę TERAZ: a mogę sobie eksperymentować z PP i wypróbowywać wpływ własnych myśli na rzeczywistość. A ponieważ idzie mi dość dobrze, no to jakoś te rozkminy reinkarnacyjno - życiowe odsuwam na dalszy plan, po prostu przyjęłam że jest to dla nas ludzi NIE DO OGARNIĘCIA - chwilowo przynajmniej.