Chciałabym abyśmy dzielili się tu wspólnie technikami, sposobami, metodami (zwał jak zwał) na przyciągnięcie miłości i ludzi ogólnie.
Wątek ten może być także naszą forumową MOTYWATORNIĄ.
Wielu z nas lubi sobie podyskutować na temat relacji międzyludzkich i ich przyciągania, dzielić się swoim doświadczeniem, dodawać energii czytając o udanych przyciąganiach innych osób albo po prostu sobie pogadać Jeśli ktoś ma pytania może je śmiało zadawać tutaj.
Niewielu z nas miało okazję być świadkami tych szczęśliwych nowin albo miało czas i chęci na kopanie w wątkach i postach (w samym dziale o prawie przyciągania jest kilkadziesiąt stron!). Pomyślałam więc, że taki wątek będzie świetnym rozwiązaniem. Zawsze możemy doładować naszą energię czytając przykłady przyciągnięć na których nam zależy, zmotywować się wzajemnie albo podnosić z dołków, jeśli takowe kogoś dopadną.
Poniżej zamieszczam także odpowiedzi na najważniejsze pytania, które padają w tym wątku jak i w innych, między innymi czym są przekonania i jak z nimi walczyć, czy należy działać czy też nie, co to znaczy wibracyjne dopasowanie do pragnienia, czym jest odpuszczenie i jak to zrobić oraz inne. Wszystko zgodne z Prawem Przyciągania - jedyne co należy zrobić to zacząć wcielać to w życie. Do dzieła!
Załączam znalezione na tym forum przykłady. Mam nadzieję, że żadna z tych osób nie będzie miała nic przeciwko, że przytaczam ich wypowiedzi
UWAGA! Jeśli wynajdziecie jeszcze jakieś przykłady albo znacie takowe to podeślijcie abym mogła zamieścić je w tym poście (dobrze byłoby poprzez prywatną wiadomość wysłać link do postu). Najlepiej aby były one wszystkie zawarte w jednym miejscu żeby nie trzeba było ich szukać – tak będzie najprościej. To będzie taki nasz kop motywacyjny. Im więcej takich historii, tym większa motywacja. Im większa motywacja, tym większa energia. A jak większa energia to… przyciąganie! Zaczynajmy!
Kaplanka napisał(a):Otóż ja postanowiłam przyciągnąć konkretnego mężczyznę. Byłam wtedy w LO i zakochałam się w swoim nauczycielu - młody, przystojny, zaraz po studiach, tłumy wielbicielek, koleżanki też się podkochiwały w nim... On sympatyczny, serdeczny... zajęty, traktował nas jak uczennice. Spotykał się z pięknymi kobietami, modelkami. Na pierwszy rzut oka...zero szans.
Kiedy go trochę bliżej poznałam to byłam już przekonana, ze to miłość mojego życie (wiem, ze to brzmi jak egzaltacja nastolatki, ale ja tak wtedy myślałam..) Trudno mi było nawiązać z nim kontakt ze względu na dystans [n-l - uczeń], a dwa on miał mnóstwo znajomych a mnie trudno było się wkręcić w to towarzystwo, brakowało mi śmiałości i takich społecznych umiejętności.
Czytałam wówczas namiętnie potęgę podświadomości, nie był to dla mnie rodzinnie dobry czas + dojrzewanie i w sumie taka tematyka/ wizualizacje to była trochę ucieczka od świata. Postanowiłam, ze jeśli głęboko uwierzę, ze on jest mój, a tylko czekam na zamanifestowanie się tego faktu w rzeczywistości to tak się stanie. Przez dwa lata wizualizowałam sobie codzienne po nawet 2-3 h wieczorem, siebie i jego razem jako parę, powtarzałam afirmacje, krótkie, treściwe (np; miłość ....i tu imię ), pisałam to na kartkach, zapisałam ich setki, rysowałam nas najpierw osobno i zaraz obok w sercu trzymających się za ręce - tysiące zarysowanych stron, prowadziłam z nim wyimaginowane rozmowy... sprawiało mi to ogromną przyjemność, uspokajało, czułam radość oczekiwania, czekałam na te wieczory z afirmacjami... stało sie to nieomal moją obsesją i... nikomu o tym nie mówiłam (tylko mojej kuzynce,jest świadkiem dziś), nie rozpraszałam energii.
Doszłam do takiego stanu, ze kiedy widziałam go rozmawiającego, żartującego z innymi to we mnie był taki cudny spokój, nawet kiedy znajoma powiedziała, ze się zaręczył to pamiętam moją myśl wówczas " to nic, nie dojdzie do tego ślubu, spokojnie poczekam, to jeszcze nie nasz czas" i czułam spokój i taką błogą pewność, ze będziemy razem.
Rzeczywiście to co się działo w realu to był jak jakiś cud, niesamowite zbiegi okoliczności, okazje spadające z nieba, trochę pomagałam szczęściu, wykorzystywałam te sytuacje... dużo by było pisania o szczegółach wiec skupie się tylko na tym, ze rzeczywiście jakiś czas potem te zaręczyny zostały zerwane, potem spotykał się z inną kobietą, ale zupełnie byli niedopasowani charakterami i się związek rozpadł, to była też moja 4 klasa i ju końcówka, matura...zaczęliśmy się spotykać mniej więcej w tym czasie. Dziś jesteśmy małżeństwem, za niedługo 13 rocznica związku.. i to najszczęśliwsze 13 lat mojego życia:)
daydream19 napisał(a):LUDZIE! stało się!! Spotkałam meżczyzne moich marzen, z techniki!! dwa dni temu sie przez przypadek spotkalismy na mieście.. on mnie zaczepił bo pytał o godzine.. jak spojrzeliśmy sobie w oczy to od razu czułam ze to on... taki jaki chciałam.. wczoraj cały dzien z nim spedziłam, jestem taka szczesliwa ze to jest nie do opisania... spotkałam go!! i najśmiejszniejsze jest to ze ma wszystkie cechy jakie mówiłam w technice.. a napewno z wygladu i z charakteru niektore tez sie zgadzaja a na reszte musze poczekac aby powiedIec.. iiiii tak jak mówiłam w technice... jest milionerem... gdy zobaczyłam jego dom i po rozmowie z nimm gdzie wyszlo ze jest tym milionerem od razu wiedzialam ze to dzieki technice ze to ten ten jeden.. RÓBCIE TECHNIKE BO DZIALA! : :D:D:D:D:D:D:D:D:D
Dziekuje Wam dziewczyny!! robiłam technike poniewaz bardzo bardzo pragnełam faceta... znalazlam sie temu tutaj na forum, odnalzlam linka z Panią Wandą i od razu wiedziałam ze to coś dla mnie.. robiłam trzy tygodnie tą technike, dwa dni chyba nie robiłam przez to ze świeta i popiłam ale to nic nie szkodzi własnie jak z dwa max dwa dni sie nie zrobi w trakcie techniki zauwazyłam ze mam większe powodzenie u facetów i pojawiali się tylko tacy którzy mają coś z tych cech o które mi chodziło, ale mieli oni tylko jedną badz dwie cechy.. Miałam nawet taka sytuacja ze pisałam z pewnym chlopakiem, wiek 25 ( tak jak chcialam ) świetnie nam sie pisało ( to też mowilam na technice, abym sie z nim swietnie dogadywała ) i przyszlo nasze I spotkanie... pierwsza rzeczy ktora mi sie rzuciła w oczy to własnie jego oczy.. brązowe.. a ja w technice mowilam ze niebieskie oczy... od razu w sercu poczułam, oo nie to nie on.. mój ma niebieskie oczy a nie brazowe.. io fakt tylko nam sie pisalo fajnie, a na spotkaniu stwierdzilismy ze to nie to.. potem zaczełam pisanie z takim kolega który juz bardziej przypominał mi mojego idealnego, wiek , wzrotst, waga, oczy, wlosy.. wszystko pasowało... ale zas.. pojawily sie czynniki których ja nie chcialam i pomimo tego ze moze i coś poczułam do tego chlopaka w glebi serca wiedzialam ze to nie... az stwierdzilam ze nie moge obcesyjnie myslec kiedy spotkam tego idelanego i zaczelam myslec o swojej figurze i zrzuceniu paru kilo.. i na tym skupiłam całą swoją uwage.... az tego cudownego dnia szłam w centrum miasta ulicą i on mnie zaczepił... ten blask w oczach... wiedziłam od razu... zazartowalam nawet na samym poczatku, bo on mi sie zapytal czy abysmy sie nie znali wczesniej, on mnie skas kojarzyl a ja go, pomimo ze nigdy siebie wczesniej nie widzielismy,... i smiałam się ze jesli ma 190 cm, niebieskie oczy, ładny usmiech, singiel i jest milionerem to faktycznie się znamy.. i co się okazało... wszystko sie zgadza... ja w technice mówiłam, aby on mnie kochał a ja go, abyśmy byli sobą zachwyceni, mieli multum tematów do rozmów, abym czula sie z nim bezpieczna itp.. i tak jest... od paru dni żyje w bajce marzen.. moje marzenie się spełniło jedno z nich.. bo mam wiecej.. moja cenna rada? wiem po sobie ze po tych 3 tygodnia przychodzi zwatpienie, ale to jest taka proba od wrzechswiata czy jestesmy gotowi na tego partnera.. nie wolno sie poddc wtedy i zaczac myslec, ze nie ja nie zasluguje.. przeciwnie.. ja caly czas wierzylam.. jestem tego warta.. juz coraz blizej... i trzeba trzymac sie tgo co sie mowi z technice.. jesli chcecie blondyna to to ma byc blondyn... a nie ze spotkacie jakiegos bruneta i od razu sie zakochujecie i nie chcecie innego.. trzeba poczekac.. mnie to sie udalo naprawde szybko.. bo nie caly miesiac po technice a ja juz jestem szczesliwa przy jego boku,,
Anulkaaa27 napisał(a):Ja robilam ta technike w 2013 roku, 26 wrzesnia br. Wychodze za maz:) poznalismy sie kilka tygodni po technice:) pozdrawiam serdecznie:)!
Robilam dokladnie tak jak mowila przy czym nie myslalam ze musze miec kogos na teraz juz natychmiast zylam swoim zyciem nie skupiajac sie na partnerze( wtedy tez mialam szalony okres w pracy wiec bardziej sie skupialam na pracy) to bylo raczej na zasadzie pewnosci ze on tam gdzies jest a kiedy sie zjawi to juz kwestia czasu.
Ketamus napisał(a): Pracowałam nad tym długo, nas sobą, przekonaniami, robiłam technikę i udało się Jestem już ponad pół roku z moim idealnym partnerem i jest cudownie
Więc to jest tylko kwestia czasu wszystko się realizuje kiedy czegoś bardzo chcemy : )
Trzymajcie się ciepło : ))
lipstick napisał(a):Dzięki prawu przyciągania mam przy sobie osobę, która bardzo mnie kocha. I nie uwierzycie, ale wiem, ze go przyciągnęłam.
Poznałam go w liceum. Byłam bardzo zakompleksioną dziewczyną zupełnie niepotrzebnie, a on najprzystojniejszym chłopakiem z klasy, do którego każda wzdychała. Był wtedy w związku i nie rozstawał się ze swoją dziewczyną. Marzyłam o nim każdego dnia przez wiele miesięcy. Zasypiałam i wyobrażałam sobie znajomych,którzy nie wierzą w to, ze ejsteśmy razem. Czasem śmiałam się z tych moich wyobrażeń. Do tej pory nie wiem dlaczego to robiłam. Ale opłaciło się. On zupełnie nagle jak pod działaniem czarodziejskiej różdżki zaczął się do mnie zbliżać, jego związek się rozpadł. Zostaliśmy najlepszymi przyjaciółmi, a później parą i tak do dziś. Wcześniej nie było okazji by się widzieć. Po kilku miesiącach mojej wizualizacji zaczęłam przyciągać same sytuacje, gdzie mogliśmy się lepiej poznać.
vortexng napisał(a):Jeśli chodzi o faceta...
W wieku 20 lat byłam już jakieś trzy lata z moim pierwszym chłopakiem. Wiecie, pierwsza miłość, mega emocje, dramatyzm aż wylewa się drzwiami i oknami. Zero dojrzałości, ale naprawdę dobrze nam szło. Pewnego dnia jednak po dziwnych wydarzeniach powiedział, że to koniec. Bam i nagle z dnia na dzień zostałam SAMA. To Było dla mnie naprawdę jak koniec świata. KONIEC po prostu. Nagle jedyna osoba, która była mi tak bliska - odrzuciła mnie ot tak.
Znałam już wtedy PP ale dopiero poznałam Abrahamów, którzy wyjaśnili wszystko krok po kroku i pokazali mi jak rozumieć energię i w ogóle wszystko co z tym związane. Jak to działa. Więc uznałam, że jeśli mogę mieć wszystko, to chcę go z powrotem.
Po miesiącu wizualizacji, wkręcania innych że to tylko przerwa, zachowywania się jakby był przy mnie i intesywnego afirmowania - wrócił do mnie sam. To było najmagiczniejsze uczucie w moim życiu. Tak jakby cały Wszechswiat był tu i teraz dla mnie spełniając moje marzenie.
vortexng napisał(a):Ok, a ja przyszłam Wam napisać dalej historię jak to się wydarzyło, że jednak po tym jak się zeszliśmy w 2012 - ja postanowiłam rok później, że to nie jest to. Coraz więcej miałam wątpliwości, czułam, że mam zupełnie inne wajby, przekonania o świecie, aspiracje, podejście do wszystkiego - i zaczynało to boleć. Każdego dnia próbowałam zachować rewelacyjne samopoczucie ale nie potrafiłam poradzić nic na to, że za każdym razem gdy widziałam się z byłym - moje samopoczucie spadało jak Tupolew po zahaczeniu brzozy.
Uznałam, że jeśli mogę go przyciągnąć to i mogę... odepchnąć. Tylko, że jak wiadomo - nie ma czegoś takiego jak odpychanie - jesteśmy w świecie bazującym na przyciąganiu - więc od sierpnia 2013 roku zaczęłam coraz mocniej pragnąć i wkręcać sobie, że jestem singielką i chociaż bardzo się tego bałam (BARDZO) to czułam że OUT THERE czeka na mnie życie marzeń, w którym skutecznie przeszkadzała mi dołująca obecność ex. Że wiem wszystko o przyciąganiu i kreowaniu życia marzeń, że chcę je mieć i nie chcę settle for less. (wybaczcie te wtrącenia, ale po prostu uwielbiam angielski i czasami nie pasuje mi nic innego jak angielskie wyrażenie - poza tym nasłuchałam się tyle Abrahama, że czasami nie umiem znaleźć polskich odpowiedników i tylko te ang mi dobrze pasują.) Więc po prostu całą sobą zaczęłam zauważać znaki, że będę singielką. ALE deal był taki: to on zrywa - nie ja. Ja nie chciałam, bałam się, nie umiałam...bla bla bla... Dzisiaj bym pewnie umiała - wtedy wiedziałam, że on by mnie tak zmanipulował, że by pewnie mnie przekonał, że tak naprawdę chcę z nim być i że to w ogóle moja wina, że mam nawet takie myśli. Beka.
Zaczęłam widzieć wszędzie piątki (zainteresowałam się numerologią i wiedziałam, że piątka oznacza zmianę czyli... zostanie singielką), jak mi mówił, że za rok gdzieś pojedziemy to ja w myślach: ale przecież nie będziemy razem. Jak myślałam o połowinkach w zimie to myślałam, że pójdę na nie z kimś innym niż on etc. Pisałam o tym w zeszycie, byłam zafiksowana na tym punkcie i jak działo się coś niemiłego myślałam sobie: spokojnie, na pewno już niedługo to się skończy. Napisałam w zeszycie, że on się szczęśliwie zakochał w innej (nie chciałam go zostawiać tak samego nieszczęśliwego na pastwę losu - bożesz, jaka słodka byłam )
Pamiętam pewien moment jak siedziałam u niego rano i coś ogarniałam na uczelnię i uznałam, że... właściwie nie jest tak źle. Ostatecznie mogę z nim być. Wiecie - no może to był związek marzeń, no ale ogólnie jednak go kochałam i on mnie i było generalnie wporządku. (Tylko że ja nigdy nie chcę tylko ok, ja chcę zawsze najlepiej - dlatego nigdy nie zgadzajcie się na mniej niż zasługujecie ). No ale uznałabym tamten moment za moment odpuszczenia.
Potem przyszedł listopad i grudzień. I nagle z dnia na dzień przestał się do mnie odzywać. To było dziwne. Czułam się wyjątkowo niekomfortowo. Po tygodniu a przed moimi urodzinami nagle ze mną musiał porozmawiać. Przyszedł do mnie pewnego popołudnia i powiedział, że nie możemy być razem dłużej. Byłam zdruzgotana - chociaż tego chciałam. Kompletnie zapomniałam o swoich pragnieniach gdy miałam wysokie wajby i czułam się dobrze czyli byciu singielką.
Anyway. Najśmieszniejsze było to co się wydarzyło chyba dwa tygodnie później. Zadzwonił do mnie w środku nocy bo nie mógł spać (ja też, strasznie się bałam chociaż nie wiedziałam o co chodzi) i powiedział, że... zakochał się w mojej ówczesnej przyjaciółce.
W ciągi dwóch dni mój stary świat rozwalił się na drobne kawałki. Tego właśnie chciałam przecież. Jednak to, co zbudowałam kilka miesięcy później było tak wspaniałe, że absolutnie tego nie żałuję i gdybym zobaczyła co przeżyję będąc singielką to podniosłabym telefon, zadzwoniła do niego i powiedziała: cześć, zrywam z Tobą - i odłożyła słuchawkę i niewiele myśląc ruszyła przed siebie.
Dzisiaj to on jest tym złym i moja "była" jest tą złą a ja jestem zajebiście szczęśliwa i ich relacja nie robi na mnie żadnego wrażenia. Mam swój nowy świat. Kocham go
Nicky napisał(a):dawno temu spodobał mi się jeden fajny dziennikarz z TVP. Za każdym razem gdy go widziałam, myślałam sobie że musi być prywatnie bardzo sympatyczny, inteligentny, i że chciałabym go poznać bliżej. Ale oczywiście nie planowałam nic konkretnego, to były takie luźne myśli. Po jakimś czasie jeden kumpel wciągnął mnie do organizacji o charakterze społecznym/charytatywnym...zaczęłam tam działać, i okazało się że jest w niej także ten dziennikarz!! Byłam w szoku, to było pozytywne zaskoczenie. No i co się stało? Nie dość, że go poznałam to jeszcze:
a) współpracowaliśmy ze sobą na co dzień, b) spotykaliśmy się też prywatnie i przeżyliśmy razem chyba z kilkanaście wspaniałych imprez, na których bardzo dobrze go poznałam, polubiliśmy się i stał mi się bardzo bliski (jako przyjaciel) Oto PP!!!
No i zobaczcie, znów: jest konkretny facet? Jest. Pojawił się na zamówienie? Pojawił. I był całkiem z tego zadowolony. Tak więc znów, to chyba przeczy tej teorii o wolnej woli innych ludzi, że nie da rady przyciągnąć konkretnej osoby. Tu musi działać jakiś inny mechanizm... może to kiedyś odkryjemy??
maagdaa160 napisał(a):Ostatnio poznałam pewnego chłopaka, który jest podobny z twarzy do mojego kolegi. Od tamtej pory ten mój kolega jakoś krążył po mojej głowie za każdym razem jak widziałam tego chłopaka, to były myśli na zasadzie "On wygląda tak samo jak X" i "Ciekawe co tam u X" (bo nie widziałam tego mojego kolegi od roku...). I dzisiaj go spotkałam w BARDZO NIETYPOWYM miejscu, po roku zerowego kontaktu. Spotkanie było naprawdę niesamowite, bo ten mój kolega mieszka zagranicą, ale akurat dzisiaj wyjątkowo jest w Polsce w delegacji. Także tego
Stronger napisał(a):Pamiętam miałem kiedyś taką sytuację. Za wszelką cenę chciałem przyciągnąć konkretną osobę, ale nic z tego nie wyszło.(wtedy tak sądziłem)
Aż tu kiedyś czytałem jakiś sobie artykuł na internecie i było w nim imię tej osoby, od razu imię to przyciągnęło mój wzrok.
Jakaś przelotna myśl o tej osobie.
Efekt ?
Na drugi dzień stoję stoję sobie na przystanku i czekam na autobus, aż tu nagle przechodzi mi ta osoba przed oczami i sama pierwsza zaczyna rozmowę. W życiu bym nie przypuszczał, że akurat wtedy w tym miejscu i o tej godzinie tego kogoś spotkam, bo wtedy ten ktoś powinien być w pracy na drugim końcu miasta!
Zamurowało mnie, stałem jak wryty. Tym bardziej, że ledwo poznałem tą osobę.
maagdaa160 napisał(a):Ja Wam powiem, że należę do grona ludzi, którym udało się przyciągnąć konkretną osobę Zrobiłam to całkowicie nieświadomie, nie znając jeszcze wtedy PP. Po prostu podobał mi się pewien chłopak, a że byłam wtedy nastolatką to wieczorami oddawałam się przed snem marzeniom, że jesteśmy razem i takie tam. To były bardzo realne wizualizacje. Ubzdurałam sobie wtedy, że jesteśmy sobie przeznaczeni i naprawdę w to mocno wierzyłam. To była wiara granicząca z pewnością. Niestety oboje kończyliśmy szkołę i więcej mieliśmy się nie spotkać... więc ja w przypływie emocji wyznałam mu, że mi się podoba a on mnie wtedy pięknie odrzucił haha.
Jednak fakt, że jestem dla niego tylko koleżanką do mnie w ogóle nie przemówił nadal uparcie wierzyłam, że jest jakaś szansa. Jeszcze przez jakiś czas sobie wyobrażałam nas razem, po czym przestałam. Nadal coś do niego czułam, ale w moim życiu też się wtedy trochę pozmieniało, więc po prostu miałam głowę zajętą czymś innym (czyli wg PP odpuściłam nieświadomie). I po jakimś czasie on sam się do mnie odezwał I chciał się spotykać, zabiegał o te spotkania... Tak jakby nagle zmienił całkowicie zdanie. Niestety nie wyszło nam, ale głównie z mojej winy.
Nie przyciągnęłam związku z nim jak w moich marzeniach, ale przyciągnęłam jego. Myślę, że nawet istniała wtedy realna szansa na coś więcej, ale sama strasznie wtedy namieszałam... Trwało to wszystko kilka miesięcy. Od mojego wyznania do jego odezwania się do mnie minęły chyba 3-4 miesiące
Mrdurdix napisał(a):Opowiem Wam swoją historię, tak ku pokrzepieniu serc .
Kilka lat temu poznałem dziewczynę (I). Kiedy pierwszy raz na nią spojrzałem, pomyślałem sobie, ze fajnie byłoby mieć taką dziewczynę jak Ona. I nie czekając na dalszy rozwój wypadków, zacząłem ją podrywać . Całkiem dobrze nam się rozmawiało, rozumieliśmy się i widać było, że ta relacja się zacieśnia. Uwielbiałem w niej wszystko, poza jedną rzeczą. Nigdy nie wychodziła z inicjatywą rozmowy. Dopóki ja nie zacząłem, to ona się nie odzywała, choćby ją skręcało. Niestety, dowiedziałem się o tej cesze za późno. Pomyślałem, że pewnie nie jest aż tak zainteresowana, skoro sama się nie odzywa. I tak nasz kontakt się urwał. Ja poznałem inną dziewczynę(M), zostaliśmy parą. Mimo tego, postanowiłem odnowić kontakt z I, wiec napisałem, tak naprawdę sam nie wiedząc, czego się spodziewać. O dziwo zostałem ciepło przyjęty. Z rozmów z jej przyjaciółkami dowiedziałem się, że nadal jest we mnie zakochana. Ale miałem M, więc nic z tego. I tak minęło 2,5 roku, po których rozstałem się z M. Pierwszą osobą, która się o tym dowiedziała, była I. Ale wtedy sytuacja zmieniła się o 180*. Olała mnie, powiedziała, że nie będzie kimś do przyłożenia do rany, mimo tego, że ja wcale jej tak nie traktowałem. Zajmowała i nadal zajmuje szczególne miejsce w moim sercu. Ale cóż było robić, na siłę nic nie wskóram, więc nie zawracałem jej głowy. Ale sam, codziennie przed zaśnięciem wyobrażałem sobie, że jesteśmy razem. I naprawdę czułem wszystkie te emocje z nią związane. Wszystko. Kiedy jedna scena mi się znudziła, wymyślałem kolejną, która wywoływała podobne emocje... I tak to trwało kilka miesięcy. Któregoś dnia, wsiadając do autobusu, zauważyłem ją. Uśmiechnęła się tak słodko, że serce podeszło mi do gardła, ale nie dałem tego po sobie poznać (przynajmniej taką mam nadzieję ). Uśmiechnąłem sie tylko, powiedziałem cześć i zająłem swoje miejsce. Dwa dni po tym zdarzeniu pomyślałem sobie "A co mi tam, wolę kolejny raz dostać kosza, niż żyć w niepewności". To była bardzo dobra decyzja. Pojechałem do niej, porozmawialiśmy szczerze, powiedziała, że okropnie tęskniła, nie mogła zastąpić mnie żadnym facetem. Koniec końców zostaliśmy parą.
Widzicie więc, ja z uporem graniczącym z jakimiś psychopatyczymi predyspozycjami wyobrażałem sobie tylko ją i... dostałem tylko ją.
Teraz już nie jesteśmy razem, różnica charakterów. Mimo wszystko jest moją przyjaciółką, nie wyobrażam sobie, żeby zniknęła z mojego życia i jestem szczęśliwy z tego, jak to się potoczyło. Tak że trzymam kciuki za Was wszystkich. Próbujcie, bo gra JEST warta świeczki, jeśli Wy tak uważacie!
ilka napisał(a):Kto uważa, że miłosnego związku nie da się przyciągnąć, ten prawdopodobnie jest w błędzie.
Ja przyciągnęłam. Chciałam co prawda kogoś innego, a było to tak. Byłam kiedyś w związku, fajnym, zgodnym i szczęśliwym z pewnym, powiedzmy Tomkiem (imię oczywiście inne, a co!). No i tę zgodność i szczęśliwość uznaliśmy za stosowne zakończyć. W zgodzie oczywiście. Jednak po paru latach uznałam, że jednak taki spokojny Tomek to skarb i zamiast iść do niego, normalnie pogadać, bo też był sam, bez baby nowej, to ja prosiłam Wszechświat, Pana Boga i wszystkich świętych o Tomka. Zapomniałam tylko nazwisko podać. Prosiłam dość krótko, niezbyt namolnie, zapominając od czasu do czasu. No i przyszedł, sam, oczarował i pokochał. Dobrze, że ja tego nazwiska jednak nie podałam. Jesteśmy razem kilka lat. I jest fajnie. I szczęśliwa jestem
Black napisał(a):Uwaga - przykład na BŁYSKAWICZNE przyciągnięcie osoby
Dosłownie 5 minut temu pomyślałam o mojej przyjaciółce z którą pokłóciłam się 3 miesiące temu. Siedziałam i myślałam o tym, że mi jej brakuje, wspomniałam nasze wspólne chwile na studiach, najlepsze imprezy, chwile, wspólny wolontariat w radiu. Dosłownie 5 minut temu, przysięgam!
I co?! Właśnie do mnie napisała na facebooku! Jak tylko weszłam na ten portal i zobaczyłam, że mam nową wiadomość to od razu wiedziałam, że będzie od niej. Czułam to. I miałam rację
Historia przyciągnięcia się dwójki użytkowników naszego forum - Scarlett i FractalWarrior.
Ponieważ post z ich opisaną historią jest bardzo długi, załączam tylko link do niego. Zachęcam do zapoznania się:
http://www.abraham-bank.org/forum-pl/prawo-przyciagania-f3/przyciaganie-milosci-zwiazkow-i-ludzi-motywatornia-t1929-2450.html#p60420
feniks napisał(a):Robiłam technikę nocną oczywiście na konkretną osobę ale analizując po czasie, z głębi serca jednak skupiałam się na emocjach jakie chce czuć i otrzymywać od drugiej osoby. Konkretną osobę wyobrażałam sobie i wizualizowałam, ale emocje - były skupione na mnie ( nie skupiałam - a raczej nie czułam emocji tej konkretnej osoby) Wiecie jaki numer wyciął mi wszechświat dał mi nie tą osobę, o którą prosiłam hahaha
Na początku ryczałam ale teraz wiem, ze to była właściwa osoba.
Powiem wam ze przed materializacją pragnienia ( nie zakończyło się jeszcze - wciąż sie wypełnia) wciąż widziałam te godziny 11:11' 12:12' 13:13 itd do tego stopnia, że czasami bywały dni, że jedyne godziny jakie widziałam w ciągu dnia ( tylko wtedy patrzyłam na zegarek) to właśnie 11:11 itd.
Wiedziałam, że idę w dobrym kierunku i materializuje mi sie to o co prosiłam ( o takiego partnera, który jest wstanie dać mi to o co prosiłam).
Oprócz tego następnym potwierdzeniem okazał sie list do wszechświata, który napisałam na początku listopada - z datą realizacji koniec lutego hahahaha
A przy okazji super metoda z tym listem, prosisz o cos z głębi serca, opisujesz cechy i uczucia, dziękujesz i zapominasz ( odpuszczasz) nie wolno zaglądać, więc nie zaglądałam.
Na prawdę zapomniałam o tym liście , gdyby nie to, że zaczęło się dziać w moim życiu, to i przypomniałam sobie o nim. Powiem wam że przeżyłam SZOK - cały list który kierowałam do konkretnej osoby ( dziś wiem, ze ta osoba by mi tego nie dała) spełnił sie z inną
Największym szokiem było to, że osoba ta użyła dokładnie tych samych słów i argumentów jakie napisałam w liście. Powiedział dokładnie jaki chce być dla mnie, kim jestem dla niego, jak będzie mnie traktował itd - dokładnie jak to opisałam
SZOK - cały list który napisałam - on to wszystko powiedział - użył nawet tych samych słów.
ullee napisał(a):Chętnie opowiem Wam jak ja przyciągnęłam miłość swojego życia może kogoś to zmotywuję, może pomogę Jestem z moim chłopakiem już ósmy rok, w lipcu bierzemy ślub. On nie miał dziewczyny przede mną, a ja chłopaka przed nim. Jesteśmy ze sobą całe liceum i całe studia (które w tym roku kończę). Przyciągnęłam go zanim jeszcze znałam prawo przyciągania. Zdałam sobie sprawę, że go przyciągnęłam jak już dowiedziałam się co to jest prawo przyciągania (czyli chyba rok temu). 1. Pamiętam jedną "wizualizację". Jak byłam młodsza, czyli jeszcze w gimnazjum wyobraziłam sobie raz, jak już zasypiałam wieczorem, że przytulam się do ukochanego. Taki książę z bajki. Jedyne wymaganie to żeby mnie bardzo kochał. Że czuję się przy nim bezpiecznie. Że jest czuły, dobry i opiekuńczy. Wyobrażałam się, że jest ładnie zbudowany, ma silny męski tors i delikatne, ale silne dłonie. I dokładnie to się spełniło. Jest teraz pięknie zbudowany, ma idealne dłonie . Często kiedy wieczorem przytulam się do niego przypomina mi się o czym wtedy myślałam. Tak na marginesie to jak go poznawałam był dużo szczuplejszy niż teraz! Od trzech lat, o ile dobrze pamiętam chodzi na siłkę Wszechświat wiedział co robił Na drugiej randce już wiedziałam, że spędzę z tym człowiekiem resztę życia. Nigdy się nie kłócimy, jesteśmy przyjaciółmi, z każdym dniem kocham go mocniej (jeśli to możliwe) Jak mu mówię, że ja go przyciągnęłam to tylko się śmieje Poczytałam troszkę rady innych osób, o tym żeby wizualizować miłość, a nie konkretną osobę. Myślę, że się z tym zgadzam. W końcu ja tak zrobiłam. Życzę Wam szczęścia w miłości kochani I jeszcze jedna rzecz. Wydaje mi się, że najsilniej 'przyciągają" osoby, które ciągle się uśmiechają, takie które są dobre dla innych osób, pełne energii na co dzień. I takie, które we wszystkim zauważają dobre strony. Moja złota zasada: nigdy nie marudzić! nigdy przykłady z mdiów: Ewa Chodakowska (poznałam-wulkan pozytywnej energii) - szczęśliwie zakochana; Agnieszka Maciąg - szczęśliwa matka i żona (ta kobieta prominieje !! ), Beata Pawlikowska (spełniona podróżniczka, mądra, spełniona kobieta).
Lubisia napisał(a):Heeej! Urzeczywistniło się moje największe marzenie! PRZYCIĄGNĘŁAM KONKRETNEGO MĘŻCZYZNĘ! Od kilku dni jesteśmy oficjalnie parą! ^^
Niektórzy z Was znają moją historię. W grudniu zerwał się mój kontakt z M. (nie byliśmy parą), była to wina nas obojga - on zrobił coś, co mnie bardzo zdenerwowało, a ja nie powstrzymałam słów i powiedziałam o jedno za dużo i tak przestaliśmy odzywać się do siebie.
Wtedy jeszcze nie znałam Prawa Przyciągania i trochę nabroiłam moimi myślami, obawami, zazdrością, złością... Totalnie niskie wibracje...
Niedługo po tym trafiłam na "The Secret" (na YouTube), obejrzałam i niesamowicie zafascynowało mnie to wszystko. Postanowiłam zgłębiać swoją wiedzę na ten temat; w ten sposób trafiłam także na to forum.
Na początku nie było łatwo... Stosowałam różne techniki i trochę jednak byłam zawiedziona, że nic się nie dzieje (tzn. nie dzieje w tej konkretniej sprawie, bo ogólnie moje życie stało się lepsze po wyeliminowaniu tych wszystkich obaw, zazdrości itd. Przestałam myśleć czego nie chcę, a skupiłam się na tym, czego chcę).
Nie do końca zastosowałam się do wskazówek, aby odpuścić - nie potrafiłam (nie chciałam?) przestać o nim myśleć - myślałam codziennie, wizualizowałam, afirmowałam.
W lutym, po rozmowie ze Scarlett (w wątku 'Wizualizacje'), postanowiłam, że przestanę skupiać się na M., tylko otworzę się ogólnie na miłość. I wytrwałam w tym postanowieniu przez kilka dni. Czułam, że oszukuję sama siebie... Ja chciałam być z M., czułam, że on też tego chce (w sumie to wiedziałam dzięki jego wpisom na Facebooku). I tak dalej wizualizowałam sobie nas razem będących już w związku; żyłam w przekonaniu, że moje i jego marzenie o pięknej miłości spełni się.
I teraz ciekawostka, zrobiła coś - co jest niezgodne z PP, bo zaplanowałam jak dojdzie do naszego pogodzenia się... Kilka razy zwizualizowałam jak loguję się na Facebooka, a tam czeka na mnie wiadomość od niego i cóż... tak też wyglądało nasze odnowienie kontaktu w rzeczywistości.
Teraz myślę, że to właśnie tak miało wyglądać, bo gdyby nie to, że nasz kontakt urwał się, to nie wiem, czy dowiedziałabym się, że jest coś takiego jak PP. Dzięki tej sytuacji rozpoczęło się moje 'budzenie'.
SzczesliwaKobieta napisał(a):Ten wątek dobrze oddaje temat, o ktorym chce pisać. Ponad rok temu zaczęłam wchodzić na to forum bardzo intensywnie A to z powodu chłopaka, który odszedł a ja bardzo, bardzo, bardzo pragnęlam, żebysmy nadal byli razem.
Stosowałam rozne metody PP w tym celu... Bardzo tego pragnelam, bo kochalam tamtego mezczyzne, ale jednoczesnie wiedzialam, ze ten zwiazek w tym stanie, w jakim byl, nie dawal mi poczucia bezpieczenstwa.
Dlatego powtarzalam sobie, ze "jestem z tym mezczyna lub z innym, z ktorym bedzie mi jeszcze lepiej" (ale z mezczyzną o tych samych inicjalach - jakos tak sobie te inicjaly wbilam do glowy, ze nie mogly byc inne, tylko wybrane przeze mnie MM).
I teraz, jestem w szczesliwym zwiazku z MM
co prawda innym mezczyzna niz ten pierwszy, ale... czuje sie w tym zwiazku pewnie, czuje sie bezpiecznie, czuje sie atrakcyjną kobietą, czuje, ze po prostu jest dobrze miedzy nami We wczesniejszym zwiazku byly pewne istotne okolicznosci, ktore wskazywaly, ze nie jest on zbyt stabilny.
Powiem szczerze, ze nie znam zbyt wielu mezczyzn o inicjalach MM (na ten moment kojarze 3, wliczajac mojego chlopaka i mojego bylego). Z obecnym partnerem poznalismy sie niedlugo po rozstaniu z bylym. W pewnym momencie zaczal chodzić na te same zajecia co ja. Potem okazalo sie ze mieszkal 200 m ode mnie, odwozil mnie do domu po zajeciach, no i byl MM... Ale tak mowiac szczerze, na poczatku, przez dobrych pare miesiecy w ogole nie bralam pod uwage, ze mozemy byc razem; mialam w glowie glownie bylego MM i mysl, ze tak bardzo chce, abysmy byli razem....
No, ale teraz sprawa wyglada tak, ze od ponad pol roku jestesmy razem z moim obecnym MM, jest super, jestem szczesliwa w tym zwiazku i mysle, ze PP ma tutaj swoj udzial
"Prawo Przyciągania – przyciągam wszystko to, czemu poświęcam moją uwagę, energię oraz czemu okazuję moje zainteresowanie, bez względu na to, czy są to rzeczy pozytywne, czy negatywne"
(definicja PP według Michaela Losiera)
Abraham mówi o czymś takim jak skala emocji. Musimy mieć dobre emocje by przyciągać to, czego pragniemy oraz wszystko co dobre.
Oto skala:
1. Radość / Wiedza / Moc / Miłość / Docenienie
2. Pasja, pragnienie
3. Entuzjazm / Chęć / Szczęście
4. Pozytywne oczekiwania / Przekonania
5. Optymizm
6. Nadzieja
7. Zadowolenie
8. Znudzenie
9. Pesymizm
10. Frustracja / Irytacja / Niecierpliwość
11. Emocjonalny niepokój
12. Rozczarowanie
13. Zwątpienie
14. Obawy
15. Oskarżanie
16. Zniechęcenie
17. Złość
18. Zemsta
19. Nienawiść / Wściekłość
20. Zazdrość
21. Poczucie Zagrożenia / Poczucie Winy / Brak Poczucia Wartości
22. Lęk / Rozpacz / Depresja / Bezsilność
Jeśli zejdziemy poniżej tego 7 poziomu skali, zaczynają się problemy z przyciągnięciem, gdyż naszemu życiu towarzyszą coraz gorsze emocje.
To działa na takiej zasadzie:
MYŚL wywołuje określone EMOCJE, a te z kolei wywołują określoną WIBRACJE.
Przyciąga się esencją wibracji. Nie technikami, nie metodami, nie rytuałami o północy. Esencją wibracji. To tak jak w radiu - odpowiednie ustawienie częstotliwości umożliwia odebranie konkretnego kanału. Np. radia RMF FM nie odbierzemy na częstotliwości radia ZET. Dlatego aby np. przyciągnąć miłość, należy emanować wibracją emocji miłości. Czyli mówiąc najprościej, musi Cię przepełniać to uczucie abyś wysyłała taką wibrację. Musisz się czuć jakbyś już TERAZ, w tej chwili była w szczęśliwym związku. Oczywiście nie musisz być na poziomie nr 1, ponieważ jesteś otwarta na dobre rzeczy i przyciągasz to, co zamieściłaś w swoim Vortexie*, czując emocje aż z 7 poziomów skali.
Musisz określić jaka emocja jest silniejsza, ponieważ możemy wysyłać TYLKO jeden rodzaj wibracji na raz.
TY jesteś kreatorem swojego życia!
To my jesteśmy twórcami swojej rzeczywistości. Musimy wziąć całkowitą odpowiedzialność za swoje życie i zrozumieć, że jesteśmy jego wyłącznymi kreatorami. Jesteśmy odpowiedzialni za wszystko co pojawiło się w naszym życiu, za każde wydarzenie, za każdego człowieka, który pojawił się na naszej drodze.
Krokiem milowym w PP jest wzięcie całkowitej odpowiedzialności za swoje życie. Jeśli przyciąga się wszystko, to także wydarzenia, które nie są nam miłe lub ludzi, którzy niestety nie zachowują się wobec nas w porządku. PP nie działa tylko na piękne rzeczy. Działa na wszystko. Prawo Przyciągania jest jednym z odwiecznych praw Wszechświata czy w nie wierzysz czy nie, czy tego chcesz czy nie. Przyciągasz. Dlatego ważne jest aby nauczyć się nim umiejętnie posługiwać oraz żeby w związku z tym przyjąć odpowiedzialność za to co nas spotyka. Wszystko co nas spotyka. Bo tak działa Prawo.
Czego tak NAPRAWDĘ chcesz?
Chcecie konkretną osobę. Ale, ale! TERAZ ta osoba Was olewa, nie jest zbyt miła, mieszka daleko, nie jest zainteresowana itp. Dodajcie sobie co chcecie. A jak jest w Waszej głowie? Jak wygląda Wasze pragnienie? Chcecie tę konkretną osobę, ale w Waszej głowie, w Waszych wizualizacjach ta osoba też się tak zachowuje? Zapewne nie. To znaczy, jeśli będziecie myśleć o tym, że teraz taka jest, analizować każde zachowanie to wówczas zawsze już tak będzie, gdyż myśli którym poświęcamy naszą uwagę zgodnie z emocją, która im towarzyszy, tworzy naszą rzeczywistość. Ale jeśli będziecie mieć w głowie, że ta konkretna osoba o Was zabiega, kocha Was, widzicie w wizualizacjach jak idzie z Wami z rękę, czujecie piasek pod stopami spacerując z tą osobą po plaży wówczas Wszechświat da wam TĘ osobę. Nie tę olewająca i przykrą, ale TĘ z którą można iść przez plażę emanując miłością. TĘ osobę która o Was zabiega. Dopasowujecie się do Waszego pragnienia, jakim jest, w tym przypadku, ta konkretna osoba, ale z wizji którą macie w głowie i taka jaką chcecie. Bo przecież to jest Wasze pragnienie. Związek, miłość, a nie jakieś podchody, olewania itp. Skupiając się na tym jak jest teraz, co widzisz teraz, jak ktoś Cię traktuje teraz, skupiasz się na tym czego NIE CHCESZ. Także przede wszystkim należy pomyśleć czego tak NAPRAWDĘ CHCESZ i właśnie na tym skupiać swoją uwagę. Bo przyciągasz właśnie to, na czym skupiasz swoją uwagę. To, co znajduje się w centrum Twoje przyciągania.
To działa na wszystko - na przyciągania partnera (konkretnego lub nowego), pracy, mieszkania, pieniędzy. Takie jest Prawo.
Co to znaczy wibracyjne dopasowanie do pragnienia?
Dopasowanie wibracyjne nie oznacza, że ktoś (np. ten facet) musi się czuć tak samo jak Ty lub Ty musisz się czuć tak samo jak on. Guzik powinno Cię obchodzić co on czuje i myśli bo dla Wszechświata liczysz się tylko Ty. Guzik powinno Cię obchodzić co on teraz sobie robi i gdzie jest. Nie można kontrolować czegoś nad czym nie ma się kontroli. A emocjami innych nie możesz kontrolować, możesz tylko swoimi. Dopasowanie wibracyjne nie następuje między Tobą a nim tylko między Tobą a Twoim PRAGNIENIEM. On jest tym pragnieniem, ale dla Wszechświata występuje jako jakieś tam pragnienie, jako to co masz w głowie, a nie stricte człowiek. Dopasowanie wibracyjne następuje gdy Ty czujesz się dobrze, masz dobre emocje, które oscylują na skali 1-7. Jeśli znajdujesz się na tych poziomach, wówczas dopasowujesz się do obrazu w głowie, który stworzyłaś - w tym przypadku szczęśliwy związek z tą konkretną osobą Bo to szczęśliwy związek jest Twoim pragnieniem i do tego się dopasowujesz. A kiedy to nastąpi, kiedy poruszasz się po górnych poziomach skali, Vortex wyrzuca wówczas daje Ci to o co prosisz.
Opór - czym jest i jak się go pozbyć?
Czas i kalendarz są często jednym z oporów. Piszę często, a nie zawsze, dlatego, że jeśli ktoś nie czuje braku, potrzeby kontroli pragnienia, jest szczęśliwy TU i TERAZ to wyznaczenie sobie daty spełnienia pragnienia jest fajną sprawą, bo na bank to pragnienie spełni się w tym konkretnym terminie. Ale ogólnie nie jestem za wyznaczaniem dat, ponieważ powoduje to, że czujemy presję, sami szukamy jak do tego dojść, zamiast dać się ponieść "z prądem" i stawiamy wtedy opór. Chcenie "na już" również przeszkadza. Musisz dać Wszechświatowi czas i zaufać. Ogólnie jest tak, że przede wszystkim mamy się czuć dobrze i mieć dobre emocje dla siebie samego, nie po to by coś przyciągnąć. Ty masz być osobą, której dobrze jest być z tym facetem, ale nie on jest źródłem Twojego szczęścia, Ty sama jesteś tym źródłem. On może tylko Twoje szczęście dopełniać. Jeśli wysyłasz wibrację, która mówi "tylko z nim będę naprawdę szczęśliwa" lub "on jest całym moim życiem" wówczas bardzo ciężko będzie Ci się dopasować wibracyjnie do tego pragnienia albo nigdy się nie dopasujesz (i dlatego potem wiele osób pisze, że nie da się przyciągnąć konkretnej osoby - bo całkowicie mijali się tak naprawdę ze swoim pragnieniem). Oporem jest także ciągłe analizowanie sytuacji w której aktualnie fizycznie się znajdujesz, rozmyślanie o tym czego nie chcesz i co jest złe.
Czując się dobrze i podążając za inspiracją, Wszechświat sam doprowadzi nas do celu i przy okazji rozłoży mięciutki dywanik pod naszymi nogami. Stąpając po nim będą nas spotykać miłe rzeczy, będą się przyciągać bardzo fajne dla nas drobnostki, wyrwane gdzieś z naszych myśli, które mówiły, że "fajnie by było...". W ten sposób przyciągnęłam naprawdę multum drobiażdżków, na które 50% ludzi nie zwraca uwagi bo są skupieni wykorzystaniem PP tylko i wyłącznie dla swojego "wielkiego" celu. Jak ktoś postawi nam kawę, dostaniemy "przypadkiem" czegoś więcej, przyciągniemy ubranko, książeczkę, darmowy bilet na fajny film, często pomyślimy tylko "fajnie" i nie zwrócimy uwagi na to, że przecież wcześniej pomyśleliśmy "fajnie by było mieć tę bluzeczkę, fajnie byłoby pójść do kina na ten film, fajnie byłoby mieć tę książeczkę, wypić dobrą kawę ze Starbucksa". Traktujemy to jako miłą oczywistość. A to przecież też przyciągnięcie. Bo przyciągamy wszystko o czym pomyślimy, na czym skupiamy swoją uwagę i robimy to bez tych wszystkich rzeczy, które wytłuściłam w powyższej wypowiedzi. Choćbyś nie wiem co robiła, nie wiem jakich technik używała i nie wiem jak wspaniale się czuła, nigdy nie przyciągniesz swojego pragnienia, kiedy będziesz stawiała jakikolwiek opór: kontrolowała pragnienie i to w jaki sposób do Ciebie idzie, będziesz odczuwała, że wciąż nie masz tego, co chcesz, będziesz żądała "na już", kontrolowała czas jaki upłynął, czuła presję, ciągle analizowała.
Abraham porównuje to do płynięcia rzeką. Kiedy płyniesz pod prąd męczysz się, zajmuje Ci to więcej czasu, czujesz opór. Kiedy płyniesz z prądem, idzie Ci to lekko i przyjemnie, dopasowujesz się do rzeki. Co więc należy robić aby spełniło się nasze pragnienie? Płynąć z prądem, bo w ten sposób nie stawiamy oporu. Takie jest Prawo.
Odpuszczenie - trzeba czy nie trzeba?
Błędem jest myślenie, że:
-trzeba odpuścić
lub
-trzeba cały czas myśleć o swoim pragnieniu.
Wszystko jest dozwolone. I myślenie 24h i odpuszczenie (czyli przyzwolenie), ale TYLKO jeśli czujecie się dobrze, czyli poruszacie się po górnej części skali.
Wielu ludzi błędnie interpretuje, kiedy ktoś pisze im, że ma odpuścić. W ogóle to fatalne słowo, po angielsku brzmi zupełni inaczej (let go – przyzwól). W każdym razie odpuszczenie to brak oporu (wszystko co wytłuściłam wyżej). Jeśli ktoś myśli o swoim pragnieniu 24h, jest ogólnie szczęśliwy w życiu i nie ma oporu, wówczas przyzwala na spełnienie pragnienia. Jeśli ktoś nie myśli 24h o swoim pragnieniu, wciąż nosi je w sercu! Kochani, nie można pozbyć się pragnienia. Nie da się ich odpuścić ani na siłę ani w ogóle, jeśli naprawdę są naszymi pragnieniami. Jeśli przestajesz pragnąć, nie jest to już Twoim pragnieniem. Jeśli jesteś zła, zniechęcona, coś Ci się nie udaje, powiesz do siebie "mam to gdzieś, mam na to focha" to nadal jest to Twoje pragnienie. Znajduje się w Twoim Vortexie. Ale żeby przyszło musisz przyzwolić, czyli albo wciąż się na tym skupiać, ale mieć przy tym dobre emocje... Albo w ogóle o tym nie myśleć, zająć się czymś innym, ale... wciąż mieć dobre emocje. I naprawdę nie trzeba się pilnować i ciągle o tym myśleć jeśli nie czujemy takiej potrzeby ("O Boże, już 10 minut nie myślałam o Mateuszu! Muszę szybko pomyśleć, bo inaczej Wszechświat pomyśli, że już go nie chcę!"). Wizualizujemy (moja ulubiona metoda) ile wlezie, jeśli CHCEMY i SPRAWIA NAM TO PRZYJEMNOŚĆ. Jeśli sprawia, że nie chcemy, bo czujemy (jeszcze!) brak, to myślimy o czymś innym, przyjemniejszym.
Działać czy nie działać?
Przede wszystkim Wszechświat nie lubi działania na siłę. Działanie jest ważne, owszem, ale pod wpływem inspiracji. Inspiracja jest czymś w rodzaju "głosu" w głowie. Jeśli najdzie Cię na coś ochota - zrób to.
Po pierwsze - robiąc coś, na co masz ochotę, poprawia Ci się nastrój, a tym samym wysyłasz lepsze wibracje.
Po drugie - jeśli czujesz się dobrze i jesteś wibracyjnie dopasowana ze swoim pragnieniem, możesz mieć różne myśli typu: "Mam ochotę na...". Wtedy po prostu to zrób. Być może Twoja podświadomość pcha Cię byś zbliżyła się w pewien sposób do swojego pragnienia albo byś je zrealizowała. Znam dziewczynę, którą pewnego dnia naszła myśl by pójść na koncert wykonawcy za którym nie przepadała. Ale tak jakoś jej się zachciało. Poznała tam swojego męża. A był wypisz-wymaluj jej ideałem.
Czasem nawet głupie wyjście do Żabki po hot-doga, bo tak w danej chwili czujemy, może być przejawem inspiracji bo nigdy nie wiadomo kogo pod tą Żabką spotkamy lub co się stanie Ludziom wydaje się to głupie więc rezygnują z podążania za czymś błahym, za swoimi zachciankami, rezygnują z wyjścia na spacer bo samemu im głupio, ale coś w środku nich mówi im żeby wyjść. A przecież skoro mamy ochotę na tego hot-doga to na pewno będziemy się dobrze czuć kiedy wreszcie go kupimy i zabierzemy się za zjadanie. I na pewno będziemy się czuć świetnie wychodząc na długi spacer przy pięknej pogodzie. Wielu ludzi skupia się jednak na tym braku! Że idzie SAMEMU jakby to miało jakieś znaczenie. Tak przy okazji - większość facetów nie zagada raczej jak któraś będzie z rozchichotaną koleżanką albo jakimś kolegą
Jeśli ktoś loguje się na portalach matrymonialnych, ale cały czas oscyluje między skalą 8-22, nie trafi raczej na miłość swojego życia Albo nie spotka tam nikogo albo będzie spotykać osoby, które będą odpowiedzią na niską wibracje. Oto cały sekret
Wszechświat nie lubi też poganiania i sprawdzania. Wyobraźcie sobie, że pracujecie w biurze, a Wasz szef jest wyjątkowo irytujący gdyż co chwilę przychodzi i Was sprawdza. Co chwilę, co 5 minut, nawet w spokoju nie możecie dopić tej dobrej kawy albo zjeść śniadania. Wszechświat też tego nie lubi więc dajcie mu wolną rękę. On wie czego chcecie i naprawdę, wierzcie mi, nie musicie tego co chwilę powtarzać Nie musicie być tym szefem, który przychodzi i pyta: "No i jak Pani Moniko, zrobione? Pani Moniko, bo wie Pani, trzeba zrobić raport. Raport Pani Moniko. Pani Moniko, a wie Pani, że trzeba zrobić raport? Co z raportem Pani Moniko? I jak tam raport Pani Moniko?". No szlag by Was nie trafił? Dlatego: EASY!
Techniki - co zrobić by były skuteczne?
To nie techniki, metody czy inne rytuały odpowiedzialne są za przyciąganie. Nie wystarczy, że będziemy sobie wizualizować, dodamy do tego technikę na partnera, technikę z listą pragnień przepisywaną przez 3 tygodnie, czy miliony innych technik. To zgodność wibracji z naszym pragnieniem przyciąga to pragnienie do naszego życia.
Pragniemy czegoś, co czyni nas szczęśliwymi więc powinniśmy JUŻ TERAZ czuć się szczęśliwie by dopasować się do szczęścia, które mamy w głowie. Powinniśmy JUŻ TERAZ czuć się tak, jakbyśmy otrzymali to, czego pragniemy, gdyż nasza podświadomość nie odróżnia tego co już jest a tego co chcemy. To właśnie dzięki temu następują materializacje. We Wszechświecie wszystko działa zgodnie z jego prawami, wszystko jest ze sobą zgodne. W przypadku Prawa Przyciągania chodzi o to, że skoro coś zaistniało w naszej głowie, tak naprawdę JUŻ istnieje, trzeba tylko przyzwolić na to by pojawiło się w naszym życiu. Wszystko co jesteśmy w stanie zobaczyć oczyma wyobraźni, jest już tak naprawdę stworzone. Teraz trzeba tylko przyzwolić by to do nas przyszło. Ze wszystkim tak jest. Każdy wielki naukowiec czy wynalazca najpierw miał obraz końcowy w głowie. Jeśli jesteśmy w stanie sobie coś wyobrazić - jesteśmy w stanie to mieć. Dlatego należy czuć się dobrze, mieć wysokie wibracje, nie stawiać oporu i dopasować się do pragnienia.Techniki są po to by ułatwić zadanie.
Choćbyś zrobiła miliony najbardziej popularnych i "skutecznych" technik na świecie, okażą się nieskuteczne jeśli nie będziesz czuć się dobrze i mieć wysokich wibracji, dopasowanych do pragnienia. Musisz zrozumieć, że to właśnie wibracje są tym słynnym "sekretem" PP. Że to TY jesteś centrum przyciągania. Dlatego tak wiele osób ma problem z przyciągnięciem tego czego tak bardzo pragnie. Bo skupiają się na technikach, które ktoś polecił ns forum, a zapominają o najważniejszym. To dlatego tak ciężko niektórym przyciągnąć wymarzone pieniądze czy związek z konkretną osobą. Bo zdają sobie sprawę, że i tak tego nie mają. A w tym przypadku to już nawet tańce plemienne wokół ogniska przy pełni nie pomogą
Techniki są naprawdę super sprawą (sama niektóre uwielbiam i stosuję) - uczą systematyczności, mogą powodować wyższe wibracje na myśl o pragnieniu, ułatwiają skupienie, pomagają określić precyzyjnie czego tak naprawdę chcemy. Ale łatwo wpaść w pułapkę. Często wywołują skupienie się tylko na tym, by prawidłowo ją wykonać, na liczeniu czasu, dni, które minęły, dni które zostały do osiągnięcia celu i utrudniają przyzwolenie osobom, którym zależy na czasie lub czują jakąś presję. Dlatego na sam początek polecam przerobienie Hicksów i zrozumienie istoty PP a dopiero później branie się za techniki. Kiedy pozna się jak działa PP i zacznie stosować wszelkiego rodzaju metody, wszystko rusza z kopyta Wszystko zaczyna być "skuteczne". Bo to TY jesteś warunkiem skuteczności techniki a nie technika warunkiem przyciągania.
Pamiętajmy, że samochód jest genialnym wynalazkiem, bo zawiezie nas wszędzie gdzie chcemy, ale i tak to my sprawiamy, że może ruszyć z miejsca, to my sprawiamy, że jedzie tam gdzie chcemy. Podobnie jest właśnie z technikami
Przekonania - czym są i jak się ich pozbyć?
Przekonania są niczym innym jak jedną myślą, która pielęgnowana, urosła do wielkich rozmiarów. Wyobraźcie sobie ziarenko. Ziarenko to mała myśl, która skądś nam się wzięła albo ktoś nam ją podsunął. Kiedy ciągle będziemy poświęcać uwagę tej myśli, analizować ją, nadawać jej znaczenie to wówczas ona urośnie tak jak z ziarenka wyrośnie roślina. Wcale nie trzeba robić jakichś cudów na kiju żeby pozbyć się tychże przekonań. Wystarczy ich nie pielęgnować. Wystarczy zastąpić myśl inną i nie poświęcać jej uwagi. To wszystko. Ot, cała zabawa z przekonaniami
Wcale to nie jest jakieś trudne. To proste. Tak jak mówi Abraham: IT'S EASY!
Wystarczy chcieć. Wystarczy nauczyć się poświęcania uwagi temu, czego CHCEMY.
Dla mnie usuwanie przekonań jest skupianiem się na przekonaniach. Można je wtedy usunąć, owszem, ale jest to długa droga. Np. ho'oponopono zajmuje dużo czasu, kiedy usuwa się nią przekonania, przez to często pojawiają się frustracje i zwątpienia - a jak wiadomo, to niezbyt dobre emocje na naszej skali.
Prawo Przyciągania daje nam to, na czym skupiamy swoją uwagę i o czym myślimy. Więc myśląc o tym, co w nas złe i skupiając się na przekonaniach, dostajemy tego więcej. I mamy dużo więcej "zabawy" i trudności z pozbyciem się tych przekonań czy złych myśli o nas samych.
Czy zmiana myśli jest prosta? BANALNA! Umiesz jeździć samochodem? Na pewno pamiętasz jak dziwnie było kiedyś skupiać się jednocześnie na drodze i zmieniać biegi. Potem wchodzi to w krew, robisz to automatycznie. To samo z myślami.
I powtarzam i będę powtarzać do znudzenia - praktyka, praktyka i jeszcze raz praktyka! Nie można mieć dobrych emocji (skala 1-7) i przyciągać złe rzeczy. No nie i już Tutaj nawet przekonania nie wchodzą w drogę, bo przekonania są niczym innym jak myślą. Duuuużą myślą, jak balon, który lata w powietrzu. Przestańmy dawać mu ogień, podsycać go, a balon nie pofrunie i opadnie.
A co to znaczy być szczęśliwym w życiu?
Szczęśliwy OGÓLNIE w życiu, nie znaczy, że w konkretnej chwili musisz tryskać humorem, fruwać ciągle po najwyższym stopniu skali. Chwilowa emocja nie zaszkodzi nikomu, kiedy ktoś OGÓLNIE widzi życie w dobrym świetle, pięknych kolorach i jest życzliwy i pełen miłości dla innych (o tej miłości dla innych też piszą Hicksowie, to nie taka miłość, o jakiej myśli się ogólnie). Jak ktoś cały czas uważa, że jego życie jest bez sensu, że nic mu się nie układa, że wszyscy mają lepiej, kiedy zauważa u innych dobre strony, a u siebie nic, kiedy zazdrości, kiedy jest wiecznie sfrustrowany, znudzony, bez chęci do życia, wówczas całe jego życie jest takie. Bo nie chodzi o chwilową radość. Tak samo jak chwilowo czujemy się cudownie, a za chwilę wracamy do stałego repertuaru.
Na początku niektórym może się wydawać, że bycie szczęśliwym jest takie na siłę i sztuczne. Albo że cholernie trudne. I co z tego? Praktykować to tak długo aż będzie to normalne. Wtedy już nie będzie na siłę. Najgorsze co można zrobić to być szczęśliwym i robić coś specjalnie po to, by zdobyć to swoje pragnienie. Gwarantuję, że to nie zbliża, lecz oddala.
Zapraszam do forumowej Biblioteki Prawa Przyciągania, gdzie zostały zamieszczone linki do wszystkich wspominanych tutaj (i nie tylko tutaj) metod, technik, sposobów i instrukcji dotyczących Prawda Przyciągania oraz pracy z podświadomością: http://www.abraham-bank.org/forum-pl/prawo-przyciagania-f3/biblioteka-prawa-przyciagania-t1464.html
Lektury obowiązkowe:
1. Proś a będzie Ci dane
2. Prawo Przyciągania
3. Potęga Twoich emocji
4. Potęga świadomej intencji
Esther i Jerry Hicks
*Vortex - słowo, którego używa Abraham. Po polsku tłumaczone jako "Wir". To coś w rodzaju "przechowalni" pragnień. Kiedy jesteś w dobrym nastroju, emanujesz wibracjami z najwyższych pięter skali, wówczas Vortex wyrzuca Twoje pragnienia i dostajesz je.