przez aliceinwonderland » 1 gru 2014, o 14:50
Co do tego, że nie można przyciągać konkretnej osoby, że łamiemy jakieś niepisane prawo w ten sposób - nie rozumiem. Nie rozumiem, bo jest tyle metod oddziaływania na drugą osobę - makijaż, ubiór, perfumy, siłownia, przechwałki, kłamstewka na pierwszej randce, wszystkie próby zrobienia dobrego wrażenia, przedstawianie się od strony samych zalet i pomijanie wad jak na jakiejś rozmowie kwalifikacyjnej, szpanowanie samochodem - wszystkie, jakby się nad tym zastanowić, nieuczciwe, ale wszystkie są powszechnie akceptowane. Ktoś chce sobie przyciągnąć osobę za pomocą PP - nagle wszyscy się oburzają, jakie to nieetyczne.
Druga sprawa - prawda jest taka, że dopóki nie zrezygnujecie z chęci posiadania drugiej osoby to i tak guzik przyciągniecie. Więc spokojnie z tym co wolno a czego nie wolno, bo jakakolwiek manipulacja i zmuszanie kogoś do czegoś jest tutaj po prostu niemożliwe. Po prostu Wam się nie uda, to pewne jak wschód i zachód słońca. Tak w ogóle to moim zdaniem używanie słowa "przyciąganie" w tym przypadku nieadekwatne, bo w moim doświadczeniu to było coś zupełnie innego - coś zupełnie niecelowego, nieplanowanego i niekontrolowanego (taka w sumie jest miłość).
Ja "przyciągnęłam" sobie konkretną osobę. A w zasadzie sama do mnie przylazła kiedy stwierdziłam, że mam tego dość, nic z tego nie będzie, ale jednocześnie przestałam ze sobą walczyć, tj. z tym, co do niego czułam. Stwierdziłam, że trudno, jest jak jest, ale kocham go i ani ja, ani on najwyraźniej nie jesteśmy na to w stanie nic poradzić i że mam serdecznie dość wmawiania sobie, że tak nie jest i próbowania na siłę pokochać kogoś innego, kiedy tak naprawdę moje serce należy do niego. Nie była to żadna technika, nie planowałam w ten sposób nic osiągnąć, nie oczekiwałam niczego. Po prostu pogodziłam się z tym, co czuję (miłość) i z tym, co jest (że nic z tego nie będzie i że najprawdopodobniej on tego nie odwzajemnia).
Nie wyszło nam, okazało się że to nie to, ale w życiu bym nie powiedziała, że było warto się w to zaangażować, chociażby dlatego, że wiem, co by było dalej i w końcu się odkochałam. I wiecie co, boli kiedy nie wychodzi. Bolą zakończenia takich spraw. Ale dużo bardziej boli wypieranie tego, co się tak naprawdę czuje i jakieś "niedokończone sprawy".