Mnie ten mój w ogóle na początku nie zachwycił (mimo że był b. przystojny) no - spodobał mi się, ale nie aż tak żeby od razu oszaleć czy coś... poza tym jakoś kompletnie nie miałam ochoty na amory w tym czasie

A wręcz, jak dałam mu mój numer telefonu, miałam cichą nadzieję że jednak NIE zadzwoni

Ale zadzwonił i to bardzo szybko. No i stało się tak, że zaczęliśmy się spotykać, a ja jakoś niezauważalnie z dnia na dzień zakochałam się w nim bardzo mocno, nagle zaczął mnie zachwycać na maksa i zaczęłam odkrywać u niego coraz więcej fajnych cech.
Ale jego wady wkurzały mnie i wkurzają nadal

Hehe... nie jesteśmy idealną parą, różnimy się od siebie bardzo (choć, o dziwo, ku mojemu zdumieniu wszyscy nasi znajomi nas uważają za małżeństwo - wzór, ideał!), kłócimy się często i zawzięcie, iskry lecą, nie ma spokoju

Czasem nawet w złości mam ochotę go zostawić, mimo że jesteśmy ze sobą już kilkanaście lat (!), ale potem mi przechodzi. Chyba z biegiem lat ludzie tak się do siebie przyzwyczajają, że ciężko się rozstać ot tak

W każdym razie, w mojej opinii na pewno nie jesteśmy parą idealną.
Aha, no i żeby było śmieszniej - można powiedzieć że ja go sobie "zamówiłam bezosobowo" znacznie wcześniej, niechcący było to totalnie zgodne z PP i z zasadami "przyciągaj kogoś kogo nie znasz, a nie konkretnego faceta" ponieważ zawsze myślałam, że fajnie by było mieć męża który będzie miał czarne włosy, ciemne oczy (on takie ma), jest wysoki, przystojny, i ma imię na pewną literkę. No i wszystko to się spełniło co do joty. Ale... czy takie coś jest lepsze niż przyciąganie konkretnego osobnika??? Oj... nie wiem, nie wiem. Ponieważ teoretycznie w ten sposób (nie przyciągając nikogo konkretnego, a jedynie określając czego mniej więcej chcemy, ogólne cechy osobnika etc) wszechświat ma nam niby zesłać idealną drugą połówkę. A przecież o naszym małżeństwie trudno powiedzieć, że jest IDEALNE

Bo różnimy się od siebie jak ogień od wody, i kłócimy się zawzięcie więc gdzie tu to idealne dopasowanie? To dlatego wcale nie jestem zwolenniczką przyciągania "bliżej nieokreślonego faceta - ideału", i wcale nie uważam że przyciąganie konkretnego faceta jest takim złym wyborem
